Po seansie jestem wstrząśnięty (ale nie zmieszany). Genaralnie wrażenia zdecydowanie pozytywne. Oto po krótce zalety filmu:
- świetny scenariusz
- fabuła z pozoru monotonna, ale z czasem wciaga
- bogata ścieżka dialogowa niosąca w sobie spory ładunek emocji,
- aktorstwo z najwyższej półki,
- Norton jak zwykle niezawodny, chociaż szczerze mówiąc trochę mi się opatrzył jako życiowy nieudacznik z problemami.
Poza tym wiele charakterystycznych scen zapadajacych w pamięć np
Litania Monthy'ego - osobiście odczuwam pewną ulgę, że wśród tylu "ulubieńców" naszczeście nie było Polaków.
Podsumowując film wybitny i warty zobaczenia. Polecam!
o tak, przyznaję Ci rację: też mi ulżyło, kiedy nie było tam ani słowa o Polakach, ale wiesz, to może dlatego, że film dotyczył NY, a nie Chicago, bo tam na pewno musieliby się znaleźć:-)
a jesli chodzi o sam film to myślę, że jest naprawdę świetny. To kino z klimatem, zapadające na długo w pamięć, robiące sporo zamieszania w świadomości i emocjach. Co do fabuły, to nie sądzę, aby była monotonna. Bardzo podobało mi się to, że film potraktował jeden problem naprawdę serio i głęboko, że nie mnożyli niepotrzebnie wątków, które nic by nie wnosiły, a zmuszałyby do spłycania głównego problemu. Ale nawiększym atutem i siłą tego filmu jest doskonałe aktorstwo, głównie Nortona. Mnie wcale w tego typu rolach się nie opatrzył, bo gra je po mistrzowsku, a jeśli potrzebujesz zobaczyć go w czymś innym to obejrzyj "Zakazany owoc" albo "Death to Smoochy"- gwarantuję Ci odmianę:-)
Dzięki, odmiana rzeczywiście jest potrzebna. Nie ma nic gorszego jak zaszufladkowanie aktora (nawet we własnej psychice), a ja niestety kojarzę Nortona jednoznacznie (zwłaszcza po tym filmie). Sprawdzę podane tytuły - mam tylko nadzieję, że w innych klimatach jest równie dobry ;)
On tutaj nie gra nieudacznika, lecz człowieka który osiągnał wiele, ale byl niesamowicie chciwy, przecież miał piekna dziewczyne, dobry samochód, super mieszkanie, duzo kasy. Jak sam przyznaje miał wszystko, lecz zniszczyłą go chciwosc... A Fight Clubie na pierwszy rzut okiem grał nieudacznika, ale ja bym go uznał że człowieka z zachwiana osobowscia, a w kolejnych filmach gra jzu osoby o mocnym charakterze... (italian job sie wyróznia)