Niby jest tutaj trochę wartościowej treści, ale gdyby to wszystko zsumować to zebrałoby się może z pół godziny. A jednak postanowiono zrobić film na ponad dwie. Facet idzie do pierdla, ale najpierw trzeba posiedzieć w jednym barze i powiedzieć bohaterowi, że w sumie to szkoda, potem przenieść identyczną akcję do drugiego, a potem jeszcze do trzeciego. Tak właśnie toczy się ten film. Nie tworzy się żadne wzrastające napięcie, ani zagrożenie. Jest pustka.

Myślę, że aby ten film działał powinno mi być żal głównego bohatera. Ale tak nie jest, bo co on w tym filmie takiego zrobił, uratował pieska? Do tego dochodzi dziwna sytuacja prawna, jakby był jednocześnie złapany, osądzony i skazany, ale nigdy nie aresztowany. I jeszcze dziwne rozterki moralne, strzelić sobie w łeb, czy ukrywać się przez resztę życia w małej mieścinie płacąc za wszystko gotówką, gdy ma posiedzieć 8 lat i wszyscy go wspierają, nawet ojca by jeszcze zobaczył.