W calym filmie, ktory bez watpienia zasluguje na miano bardzo dobrego, jest jedna scena ktora na pewno przejdzie do historii kina. Chodzi mi o monolog glownego bohatera wypowiadany w ubikacji w knajpie ojca. To trzeba zobaczyc!! W ogole zgadzam sie z glosami ze po czesci jest to fim Nowym Yorku, o miescie zniszczonym, ktore jednak stawia czola tragedi. Aha i jeszcze dotego wszystkiego super muzyka!! Jedynie koncowka mnie trche rozczarowala choc byla piernym odzwierciedleniem ksiazki.