Widziałem wczoraj 25-tą godzinę i zrobił na mnie ogromne wrażenie. Po nim inaczej spogląda się na własne życie, bledną prozaiczne, codzienne problemy. To film o prawdziwym życiu, prawdziwych emocjach, prawdziwych uczuciach: radości i smutku, miłości i nienawiści, przyjaźni i zdrady, o nieustannym balansowaniu między dobrem i złem. O wzajemnym przenikaniu się różnych światów. Nic w nim nie jest tylko czarno - białe. Jak w życiu. To film przez duże "F".