ale nie oczekujcie arcydzieła. Próbowano tu połączyc najlepsze motywy z filmów o cpunach, alkoholikach, zamkniętych szpitalach, miłosci i kiepskiej przeszłosci. Cóż.... Może i ciekawie to zostało pokazane, obsada dobra itp., ale nie skłonił mnie ten film do refleksji na tamat życia, czy innych poruszanych w nim (ani na żadne tematy).
Jednakże fabuła błaha nie jest. Problemy przedtawione są niezwykle istotne. Dla sposobu, innej perspektywy, z jakiaj zostały pokazane, można ten film zobaczyc.
Podobało mi się również, jak zmienił się stosunek bohaterki do żcyia. Tzn. jak to zostało pokazane. Po prostu uwierzyłem w jej przemiane.
Sandra Bullock raczej pozytywne emocje wzbudza, ale były momenty, kiedy wydawało się, że nie pasuje do tej roli. Były też takie gdzie wydawało się, że jest idealna. :)
Natomiast uważam, że strasznie wyolbrzymiono w napisach, czy zwiastunach rolę, wręcz rólkę Viggo Mortensena. Świetny aktor, ale tutaj nie było miejsca dla pokazania tego.
to tyle.
pzdr.