McDonagh to McDonagh. I bardzo dobrze. Jeden z najbardziej docenianych dramaturgow ostatniej dekady. Martin ma niesamowity styl, jego historie poboczne sa po prostu niesamowite do tego operuje efektem vertigo jak nikt inny...Wiec az zapytam z ciekawosci...Po co ta koniecznosc porownywania go do Tarantino lub Coenow, skoro facet reprezentuje kompletnie inny styl?
Bo pieniążki. Bo promowanie za pomocą sławnych nazwisk to jedna z najbardziej skutecznych i ogranych zagrywek.
Zresztą nie rozumiem bulwersu, na razie McDonagh nie jest aż tak znany (dla większości=mnie) jak Tarantino czy Coenowie, ale dzięki ich imionom na plakacie wiem (mam nadzieję) czego mogę się spodziewać ;)
A McDonagh będzie McDonaghiem jak nakręci więcej filmów.