Po wielkiej uczcie oglądania innych filmów tego reżysera (jest ich niewiele :D) przyszła kolej na 7 psychopatów. Robiłem sobie wielkie nadzieje na niezłe kino, nieprzewidywalne, w unikalnym klimacie wybitnego McDonagh - niestety tym razem zawiodłem się. Film nie jest najgorszy, ale rzeczywiście można go podsumować jako stracone 2 godziny życia.
Zdecydowanie NIE polecam, pomimo obsady aktorskiej, świetnych zdjęć i wielu innych perfekcyjnych składowych.
Może byś podał jakieś argumenty, dlaczego tobie się ten film nie podobał ? Zgadzam się, że obsada aktorska jest dobra, muzyka i zdjęcia też, po za tym jeszcze świetne postacie zagrane przez Sama Rockwella i Woody'iego Harrelsona i dobry, oryginalny scenariusz. Mnie się ten film podobał i dałem 8/10. Ma coś w sobie z filmów Coenów i Tarantino.
Być może nie podobał mi się właśnie dlatego, że ,,ma coś w sobie z filmów Coenów i Tarantino". McDonagh miał do tej pory swój własny, unikalny styl. Próba kopiowania niestety nie wyszła. Scenariusz taki troszkę kolokwialnie rzecz ujmując - z czapy. Nic się nie klei, nie trzyma kupy. Wszystko takie oderwane od rzeczywistości i ogólnie wszystkiego. Film nierówny - w tym sensie, że początek w miarę żywy, później nudy, chwila zaciekawienia ponownie - jakaś adrenalinka być może, po czym do samego końca nuda. Hejterom od razu napiszę, że nie chodzi mi o to, żeby w filmie non stop strzelali, ścigali. Chodzi o to, żeby film był ciekawy do samego końca - żeby był równy w każdym swoim fragmencie. Obejrzałem wiele filmów, które te kryteria spełniają i zdecydowanie wolę obejrzeć właśnie je niż z najlepszymi nawet aktorami, zdjęciami i muzyką. Scenariusz w filmie jest rzeczą podstawową. Dobrym przykładem gwarantowanej nudy, pomimo znakomitej obsady, zdjęć, muzyki i takich innych pierdół są np.: ,,Żelazna Dama" z genialną Meryl Streep (gdyby nie ona, wyłączyłbym ten film po 5 minutach) oraz ,,Rzeź" Polańskiego (film przegadany, średni i mdły)
Przyznam, że film jest trochę dziwny, ale wydaje mi się, że właśnie taki miał być. W sumie piszesz sensownie i nawet bym się z tobą zgodził, ale mi jakoś ten film McDonagh'a akurat bardziej przypadł do gustu niż np. " In Bruges ", który właśnie wczoraj obejrzałem z ciekawości, ale to tylko moje osobiste odczucia i gust.