Do tego filmu trzeba dojrzeć.Naprawdę.Znam mnóstwo opinii na jego temat,i w wiekszości brzmią one:"nudny".No bo co ciekawego jest w oglądaniu historii biednego chłopaka z nizin społecznych,który boryka się z życiem?Ja jestem wielką fanką Eminema.Nie wiem,jak ten film bym odebrała,gdybym go nie cierpiała,wiem,jak odbierałam sam fakt pojawienia się go w kinach.Byłam bowiem wielkim wrogiem Eminema,szczerze go nie cierpiałam i patrzyłam na ten film jako na monstrualną komercję.Potem posłuchałam Jego muzyki.Nie jednej płytki.Nie dwóch.Poczytałam o Nim.Nie w naiwnych młodzieżowym pisemkach.I w chwili obecnej to Jego muzyka jest dla mnie odskocznią,moim skarbem.A ten film....jest jednym z moich ulubionych,choć nie ulubionym.Jest dobrze zrealizowany,ale trochę pusty w środku,że tak to ujmę.Mogę ten obraz oglądać dziesiątki razy,i wiele mnie ten film nauczył.Są tu momenty podniosłe,są też i komediowe.Jest to rzecz dość ciężka,i nie zawsze ma sie odpowiedni nastrój "pod" "8 Milę".A dlaczego pusty w środku?Cóż,to wszystko przez to,że reżyser nie doprowadził bohatera do finału.Film kończy się dwuznacznie.To jest bardzo dobre zakończenie.Nie ma "happyendu".Bohater ma szansę,ma jeden strazał.Ale może spudłować.Poprzez ten zabieg,który uczynił film lepszym,niechcący reżyser spowodował,że mamy pewnien niedosyt.I dla wszystkich,którzy twierdzą,że "8 Mila" to komercja.Eminem otrzymał propozycję zagrania w kontynuacji.Możemy sie domyslić,o czym ten film by opowiadał.Pełny sukces,słąwa,no i zapewne zagubiony w tym wszystkim Jimmy.To by była komercja.Ale i z pewnością milionowe zyski.Eminem odrzucił tą propozycję.