Początek jest wprost genialny- niespodziewany poród w taksówce, a potem scena w kościele (najlepsza w filmie). Dalej jest również nieźle i zaczynałem nawet mieć nadzieję na najlepszą część trylogii, scena w sądzie doprawdy wzruszająca i zaskakująca. Ale od momentu rozpoczęcia rejsu ten horror zmienia się w jedną wielką głupotę- pojawia się tu telepatia, bójki punków, dobroduszni Kubańczycy oraz jeszcze kilka idiotyzmów. W każdym razie końcówka żałosna, jak to w tej serii sentymentalna, ale tym razem jest podchodzi to pod niezamierzoną komedię. Szkoda że przyćmiewa to bardzo dobry początek i po seansie chce się jak najszybciej zapomnieć o filmie. Słabe 4.