A więc wojna.
Schemat filmu jest dość prosty – dwóch kumpli konkuruje o względy tej samej dziewczyny. Można by rzecz, że to oklepana fabuła, która przewija się w mnóstwie tego typu filmów. Tak jednak nie jest. Nie jest to bowiem film, w którym główni bohaterowie robią do siebie maślane oczka czekając na wielką miłość. Kwiaty, spacery, czy trzymanie się za rączkę zdarzają się oczywiście jednak są one tylko wstępem do prawdziwych akcji. W tej produkcji walczy się o wybrankę serca, a motto „wszystkie chwyty dozwolone” chyba najbardziej odzwierciedla determinację bohaterów. Fakt, że obaj są agentami specjalnymi dodaje ich sztuczkom stosownego rozmachu i rozmiaru.
Mnie się ten film spodobał – polecam.