Niektorzy pewnie beda powtarzac jak mantre ze liczyly sie w filmie dialogi miedzy aktorami (tak zwanych ynteligentnie umoralniajacych glownego bohatera wymian zdan (takze monologow) sa 3-4 sceny ,ktore prawde mowiac sa zupelnie niepotrzebne. No ale jak sie nie ma czego zaoferowac widzowi to upycha sie po 5 minutowe...
Totalne nieporozumienie Ridleya Scotta . Pseudofilozoficzne bzdury odziane w płaszczyk sensacji . Tylko Diaz broni się swoją rolą .
Cemeron, której nie znoszę bardzo dobra, Pitt, czy Barden - klasa światowa, Fassbender ciut poniżej wymienionych, ale wciąż świetnie.
Film oparty na dialogu, a sceny rozmów Adwokata z Westray'em po prostu palce lizać.
Fantastyczne zdjęcia, kostiumografia - mistrzostwo świata.
Do filmu wracam jak kiedyś do...
Niby coś się dzieje ale jakoś niewiele ciekawego, niby jakiś taki zamotany a jednak prosty tylko w chaotyczny mało przystępny sposób pokazany za dużo tu pseudo intelektualnej gadki o niczym, nie wiem mnie ten film nie przekonał....
A że wyszedl z tego suchy bąk to już inna sprawa. Ale starał się przynajmniej chłopina...
Mnie z tego filmu została w pamięci postarzała twarz Cameron Diaz, której fałdy kłębią się na kieliszkiem szampana, co razem miało obrazować zepsutą cynizmem, wytworną piękność - mojej jednak jednak prostackiej wyobraźni...
Nie wiedziałem, że wśród bosów narkotykowych tylu filozofów, psychologów i socjologów. Tyle , że z czytaniem i pisaniem jakoś nie szło.
Ten prawnik przy nich jawi się jako tępy dzieciak.
Brutalny i realistyczny. Świetne dialogi. Film o tym jak jedna decyzja prowadzi do kolejnych a to kończy się... no cóż...trzeba zobaczyć. Aktorstwo pierwsza klasa, najbardziej podobała mi się Malkina - miała w sobie niesamowity magnetyzm. Jej ostatnie zdanie w filmie - znakomita puenta.
Świetnie zagrany, niesamowite że ludzie tu ocenili ten film tak słąbo. Bardzo dobry film, świetne kreacje aktorskie, doskonałe zdjecia.
Na warsztat wziął scenariusz Cormaca McCarthyego z jego pseudofilozoficznymi rozważaniami po których można tylko torsji doznać.
Ten film rujnuje bogate CV Scotta, reżysera "1492...", "Obcego", "Gladiatora", "Helikopteru..." czy "Robin Hooda", jednak w tym szaleństwie tkwi lub tkwiła metoda, a nuż może uda się...
Ciężko nawet było mi pojąć co ten meksykaniec na koniec glindził ale każda próba usprawiedliwienia zwierzęcych instynktów jest krokiem wstecz dla całego gatunku ludzkiego
Podam wam przykład wyższości rozumu nad instynktem:
mam psa który uszkodził sobie nogę,spuchła, pies leży i próbuje się zregenerować ale wystarczy...
Ten film jest beznadziejny. Scenariusz napisał ktoś kto wierzy w bajki o geniuszach zła. To bzdura, świat handlu narkotykami opiera się cepach oderwanych od brony, nie ma nic wspólnego z filozofią, to świat fanów disco polo i kretynów którzy są goleni z tego co zarobią przez prawdziwych cwaniaków. Kompletny idiota...