najlepszy western ostatnich lat przychodzi jako prezent opakowany w szorstki papierek analogowy we wzorki na których dosłownie widnieje wszystko i rzecz wszelka: od kusturicy i cervantesa po nieżyjących rosenkrantza i guildernsterna, od gargantui i pantagruela po braci grimm i sergio leone, od ludowych wierzeń i gwiezdnych wojen po mistykę świecką z taborem, hajdukiem, bojarem, andriejem rublowem, ogniem i mieczem (a wszytkie te wspaniałości na torcie fotografowane jak w ostatnim filmie krauzego o taborze - ujęcia długie, plan ogólny, zero zbliżeń)