PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=118424}
5,4 1,6 tys. ocen
5,4 10 1 1551
5,2 4 krytyków
Aftermath
powrót do forum filmu Aftermath

O treści filmu dużo pisano, więc sobie podaruję.

Skupię się zatem na metafizycznym wymiarze tego obrazu.

Otóż na pierwszy rzut oka mamy do czynienia z filmem, którego jedynym celem jest "szokować" widza oraz przesuwać granice "dobrego" smaku w nieznane terytoria. I tyle. Dla jednych będzie to obrzydliwe, dla innych ciekawe a dla niektórych fascynujące.

A jednak ten film dotyka problemu dużo głębszego - problemu filozoficznego.

W naszej "oświeconej" kulturze, w której "dusza" zastąpiona została "psychiką", straciliśmy nieco wyczucia na to czym jest "człowiek". Z czysto racjonalnego (naukowego) punktu widzenia zwłoki ludzkie to "kupa mięsa".
Film próbuje nas jednak przekonać, że "bycie człowiekiem" oznacza coś więcej aniżeli "bycie żywym".

Jedyną osobę, której imię i nazwisko poznajemy jest właśnie nieżywa Marta. Nekrofil, choć żywy, pozostaje anonimowy. W trakcie seansu widz nie rozwija do niego żadnego "osobistego" stosunku. Jego twarz jest przez cały seans zakryta maską i tylko pod koniec filmu widzimy ją krótko i z daleka.
Za to Marta, nieżywe ciało, jest nam bliska. Na początku filmu widzimy jej rodziców, przytulonych i smutnych. Często reżyser zmusza nas, abyśmy patrzyli jej prosto w twarz, gdy nekrofil rozcina jej ciało i ją gwałci. Nie gwałci on jakieś "ciało", tylko gwałci "ją", Martę.

Ale czy to gwałt? Przecież "on" nie musi łamać "jej" oporu. Na czym więc polega zbrodnia?

Przede wszystkim nekrofil łamie opór widza. Opór ten polega na tym, że my w Marcie nie widzimy jakiś przedmiot, tylko widzimy w niej osobę, jakiś podmiot. To co ją juz boleć nie może, nas tym bardziej boli.

Film nie obrzydza nas tak bardzo na poziomie wizualnym, estetycznym. Film szokuje nas raczej na poziomie etycznym. "Czujemy" zło. W odróżnieniu od innych filmów gore, ten film jednak zmusza nas do refleksji, na czym owe zło tak naprawde polega. Otóż nie polega ono na tym, że ktoś komus zadaje ból, bo przecież Marta nic nie czuje. Zło (i tym samym "zboczeństwo" nekrofila) polega na tym, że Marta zostaje potraktowana jak przedmiot. Pomimo tego, iż była nieżywa, Marcie odebrana została jej podmiotowość, jej "bycie osobą".

Jak widać film ten porusza ważny problem: czym jest człowiek? Czy zabójstwo człowieka jest tylko zabójstwem ciała? Film pragnie udowodnić, że nawet w martwym ciele ludzkim pozostaje coś żywego: twarz, która świadczy o jakieś osobowości.

Być może "osoba" to iluzja, ostatni okruszek metafizyki. Ale gdy ktoś ją "gwałci", czujemy, że dzieje się coś złego.

10/10

ocenił(a) film na 5

Dzięki Twojemu wpisowi inaczej spojrzałem na ten film. Chodzi mi konkretnie o zestawienie - żywy, ale jakby bezosobowy nekrofil i martwa dziewczyna, potraktowana przedmiotowo przez dewianta ale której reżyser nadał osobowość (imię i nazwisko, pokazanie twarzy). Ogólnie jednak film według mnie średni, duży plus za poruszenie trudnej tematyki.
Każdy ocenia filmy jak uważa, ale moim zdaniem 10 dla "Aftermath" to przesada. Film pomimo swojego wydźwięku, klimatu i morału ma bardzo prostą fabułę, żadnej akcji, intrygi, dialogów i to wszystko zmieszczone w pół godziny. Ta pozycja przypomina mi trochę "Guinea pig 2" :) choć oba filmy traktują zupełnie o czym innym.

użytkownik usunięty
guliver_filmweb

Dziękuję za miłe słowa.

Oceny są oczywiście czymś bardzo subiektywnym. Dałem 10 za to, że jest jedyny film w swoim rodzaju. Analogia do "Królika doświadczalnego 2" jest oczywista, ale (jak sam zauważasz) wydzwięk jest całkiem inny.
Mnie ten film poruszył również piękną ścieżką dzwiękową Mozarta oraz tym, że nie pada w nim ani jedno słowo. Poza tym mam w ogóle hopla na punkcie filmów gore;)
Pozdrawiam

eee bułgarski żydzie , jeśli czepiamy się o poprawność to " jak sam zauważyłeś" jest prawidłowo ! 1:0 :)

użytkownik usunięty
mateush87bpa

Stary... delikatnie mówiąc... nie wyszło Ci:

Zwracasz uwagę na dobrze przeze mnie napisane zdanie a sam się ośmieszasz pisząc "jeśli czepiamy sie o poprawność". Powinno być: "jeśli czepiamy się POPRAWNOŚCI". Także kolejny raz ten bułgarski Żyd (z dużej litery bardzo proszę) musi poprawiać Twoją polszczyznę... Polaku.

Nie ma nic gorszego jak zostać ośmieszonym wtedy, gdy się samemu kogoś chciało osmieszyć. Całkowita kompromitacja ;)

jak dla mnie to nie jest poprawnie i nie wcale nie czuje się skompromitowany , radze zerknąć do słownika .... a całkowita kompromitacja to te twoje udowadnianie wiecznej racji ... kuźwa jak ja nie trawie takich ludzi , w moim miescie pewnie by cię zakopali jak byś tylko się odezwał , heh

użytkownik usunięty
mateush87bpa

Dobra dobra... znów się spinasz :) Wyluzuj.
Nic nie mam do Ciebie: ale mówisz do mnie "bułgarski żyd" i to nie jest zbytnio kulturalne. Ale nie mam Ci to za złe, każdy musi czasami pokopać w powietrze :)

Ach... i co do Twpjego miasta: wierz mi stary... jak się jako dziecko przeżyło w osiedlach w Bułgarii, to polskie miasta Cię nie wystraszą.

Peace

użytkownik usunięty
mateush87bpa

A tak w ogóle: widziałeś "Po godzinach"? Masz jakieś inne filmy do polecenia?

nie widziałem , nie oglądam krótkometrażowych produckji :) zależy co Cię inetresuje ? dzisiaj obejrzałem "Marzyciela" z Deepem z 2004ego bardzo ciepły , smutny i bardzo dobry film , oparty na faktych , chociaż momentami wydaje się nudny , to naprawde zaskakuje , polecam też serial "Awake" z Isacsem :) dla mnie rewelka , no niewiem sam "Nostalgia anioła" jeśli nie widziałeś , świetne kino , i oczywiście "Nietykalni" z 2011 rewelacja :)

użytkownik usunięty
mateush87bpa

Ok, dzięki za polecenia.
"Nietykalnych" i "Marzyciela" sobie będę musiał obejrzeć.

O co chodzi w tym Awake (nie ma opisu a nie chcę czytać komentarze bo mogą tam być spoilery)?

Awake- krótki opis. Detektyw policji w LA jedzie z żoną i synem samochodem i mają wypadek , wjeżdżają do wąwozu , ginie jego syn , po pogrzebie Michael kładzie się spać i budzi się w równoległym świecie , gdzie jego syn żyje , a umarła żona . Od czasu wypadku bohater kładąc się spać budzi się tak jakby w alternatywnym świecie , w obu światach ma innych partnerów i w każdym odcinku rozwiązuje dwie sprawy , co najlepsze dwa światy wydają mu się tak samo rzeczywiste ... lepiej będzie jak więcej nie napisze , obejrzyj polecam :)

użytkownik usunięty
mateush87bpa

Brzmi ciekawie. Lubię takie klimaty. Pewnie za jakiś czas obejrzę.
Wielkie dzięki i pozdrawiam

ocenił(a) film na 4

Z ciekawością przeczytałem Twoją opinię, ale moim zdaniem jest to próba dorobienia ładnej ideologii do niezbyt wyszukanego "działa". Oglądając tego typu twory staram się nie przyjmować zasady, że jeśli coś jest dziwne i nie do końca zrozumiałe to od razu musi być mądre. Staram się przede wszystkim widzieć to na co patrzę, a w tym wypadku patrzę na to, jak ktoś rypie trupa. I dla mnie muzyka Mozarta nic tu nie zmienia. Tak jak nie potrafię zaakceptować gwoździa wbitego w ścianę muzeum sztuki nowoczesnej jako alegorii cierpienia dzieci w Etiopii, tak samo nie mogę spojrzeć na ten film jako dyskusję o tym, czym jest człowieczeństwo.
Pozdrawiam

użytkownik usunięty
ArturK1990

Zdaję sobie sprawę z tego, że nie każdemu moja interpretacja musi odpowiadać. Niemniej nie mogę się zgodzić z tym, że ja "dorobiłem" jakąś ideologię do tego "niezbyt wyszukanego dzieła".

Dla mnie ten przekaz od pierwszych minut wyrażał myśl, którą opisałem. Pierwsze ujęcia (z zabitym psem), Lacrimosa w tle, rodzice dostają krzyż, poznajmey imię i nazwisko kobiety, anonimowość głównego bohatera, ciągłe przybliżenia do twarzy martwej dziewczyny, końcowa scena z gazetą itd. Wszystko to dało mi jasno do zrozumienia o co w tym filmie chodzi i co nam twórcy chcą powiedzieć.

Być może jest jeszcze kilka innych sposobów tlumaczenia i interpretowania Aftermath, ale ja dostrzegłem takie przesłanie.

Absolutnie nie mogę się natomiast zgodzić z tym, że w filmie jedynie "ktoś rypie trupa". Albowiem ten "trup" miał cechy osoby, był w pewnym sensie żywym człowiekiem. To raczej ten "ktoś", kto "rypał" był trupem, był martwy wewnętrznie, nie był osobą.

Niemniej dziękuję bardzo za szczere słowa

Pozdrawiam

Drogi Momopyszczku
Czy mógłbyś dorobić ideologie do...przepraszam........chciałem powiedzieć.......czy mógłbyś podzielić się ze mną swoją interpretacją do tej przepięknej sceny kiedy ten nekrofil wbija raz po raz, nóż w pochwę tej martwej dziewczyny ? Dziękuje.

użytkownik usunięty
Zelgadiss

Drogi Zelgadiss,
skoro uważasz, że "dorabiam" ideologię... to nie, niestety nie mogę (nie chcę) spełnić Twojej prośby.

P.S. ... szkoda, że w sposób tak pogardliwy odniosłeś się do moich wypocin. Po rozmowach z Tobą oczekiwalem czegoś "więcej" od Ciebie.
Pozdrawiam

Ależ momopyszczku, ja w żadnym wypadku pisząc ostatnią wiadomość, nie odczułem nawet cienia pogardy w stosunku do Twoich filmowych interpretacji.(Wyjątkiem może być film Salo. Widać że nie rozumiesz ani Sade’a ani Pasoliniego. Bez urazy) Poważnie. Co najwyżej zrobiłem pół złośliwą uwagę, nawiązując do postu arturk1990 :) Skoro wspomniałem o tym czarującym detalu z filmu to oznacza to, że siłą rzeczy ten film (zapewne z innych powodów niż Ty) obejrzałem, a moją prośbą jest abyś podzielił się przemyśleniami na ten temat. Jeśli zmienisz zdanie i odpiszesz to będę wdzięczny.

użytkownik usunięty
Zelgadiss

Niepotrzebnie piszesz, że "nie rozumiem de Sade'a i Pasoliniego". Zrozumiałem już nieco trudniejsze dzieła niż książki Markiza. Poza tym jestem wielkim fanem twórczości Pasoliniego. Takim komentarzem osobiście mnie próbujesz dotknąć, gdyż próbujesz w ten sposób zdeprecjonować mój rozum. Dlaczego? Nie rozumiem. A co najgorsze: nie podajesz żadnego argumentu. Tak moim zdaniem nie wypada. Ale to Twoje sumienie.

Co do tej uroczej scenki z "Aftermath": myślę, że nie należy wyciągać jakiegoś "czarującego detalu" z filmu, gdyż tylko jako całość film nosi przesłanie, o którym już pisałem. Ogólnie rzecz jasna nekrofil profanuje akt miłości. Ostry sztylet w suchej, martwej pochwie jest odwróceniem miłosnego złączenia dwojga osób. Być może można na ten temat więcej napisać: ale nie chcę robić tego, o co mnie niesprawiedliwie posądziłeś, czyli "dorabiać ideolgię".

To może ja bardziej sprecyzuje :) Moim SUBIEKTYWNYM odczuciem jest przekonanie że nie rozumiesz Sade'a ani Pasoliniego. Czytałeś chociaż "Filozofie integralnej suwerenności" lub "Sade - mój bliźni" ? Ja czytałem i wyniosłem z lektury bardzo dużo dla siebie. Naprawdę nie miałem najmniejszej chęci "zdeprecjonować Twojego rozumu" jak to określiłeś. Może raczej podkreślić szczerość i aprobatę dla innych recenzji. Wszystko zbyt mocno bierzesz do siebie.

użytkownik usunięty
Zelgadiss

Nie biorę krytyki zbyt mocno do siebie... o ile jest konstruktywną krytyką a nie zdanie typu "nie rozumiesz", i tyle. Ale spoko, może faktycznie zbyt surowo oceniłem Twoje słowa.
Przepraszam.

Książka Klossowkiego jest klasyczną pozycją... i niestety dla mnie kompletnym nieporozumieniem. Sugeruje on, że ateizm Markiza był tylko maską. Tak jakby Sade w pewnym sensie szukał Boga. To może jeszcze zrób z niego humanistę a z Nietzschego chrzescijanina? Tylko człowiek wierzący lub poszukiwacz Boga moze tak interpretować libertyznim de Sade'a. W tym sensie książka Klossowskiego jest raczej książka o... samym Klosswoskim.

Bogdan Banasiak dużo lepiej uchwycił przesłanie Markiza jako autentyczna anty-metafizyka. Pokazuje on, że filozofia Markiza nie była tylko próbą radzenia sobie w życiu bez Boga, ale że samo odrzucenie Boga daje nowe możliwości wzbogacenia swojego życia. Niestety mam wrażenie, że fascynacja Banasiaka Markizem sprawia, że nie dostrzega lub świadomie przemilcza koszmarność obrazów, jakie de Sade rysował.

Najlepiej jednak nie czytać wtórnej literatury nim się samemu nie czytało samego autora. Taka literatura sprawia, że człowiek czyta Markiza z określonej przez innych perspektywę. Ja jednak uważam, że człwoiek powinien ze swojej perspektywy czytać autora.

Czytać najpierw literaturę wtórną to tak jakby przed oglądaniem filmu czytać opracowanie i interpretacje. Fałszywa kolejność. Takie jest przynajmniej moje zdanie.

Ja się całkowicie zgadzam z tym aby czytać najpierw książki autora zanim sięgnie się do opracowań samych dzieł które mamy zamiar przeczytać. To oczywiste i jasne jak słońce.

Nie mogę powiedzieć że przeczytałem wszystkie dzieła markiza. Taki oryginał „Historii Julietty” ma ponad 1200 stron które Polskie wydanie okroiło i rezultacie ma ponad 340 stron. „Nowa Justyna” ma około 900 stron a u nas wydali tylko obszerne streszczenie które zostało zamieszczone w książce „Sade. Msza okrucieństwa”. „Alina i Valcour” ma mniej więcej 900 stron a dostaliśmy ledwie 20 stron w „Powiedzieć wszystko”. Bądźmy szczerzy, w Polsce uraczono nas, tylko okruszkami z bogatego stołu francuskiego i dlatego dużej części sympatyków Sade’a muszą wystarczyć te ochłapy. Jeśli chodzi o mnie to posiadam wszystkie dzieła markiza de Sade’a w języku Polskim : filozofia w buduarze, dwie wersje Justyny, zbrodnie miłości (tylko dwie nowele!), małżonek ukarany (który tak naprawdę jest zbiorem nowel z „Historiettes, Contes et Fabliaux”, pisma polityczne z których dowiadujemy się o tym jak w obawie przed aresztowaniem i ścięciem, markiz użyczył swego pióra na użytek rewolucji, której był ukrytym wrogiem. Wreszcie mam dwie obszerne biografie : Jedną 400 stronnicową, Donalda Tomasa, drugą Jerzego Łojka.
Dopuszczam do siebie myśl że mogę się mylić i jednak może jesteś wielkim znawcą Sade’a i przeczytałeś wszystko co wyszło z pod jego pióra, nie wyłączając dzieł które nie ukazały się w języku Polskim.
Moim poważnym błędem było to, że za bardzo odczytywałem tamtą recenzje pod kontem twórczości markiza de Sade (którego tam nie znalazłem) a nie Pasoliniego który jest reżyserem „120 dni sodomy” i który miał nieco inną wizję. Mój błąd.

Oburza mnie gdy słyszę że zarzuca mu się, że Sade opisuje drewniane postacie itd. One mają być drewniane. Są przecież figurami i taka ich rola. Jego twórczość może być odczytywana na bardzo wiele sposobów, dlatego interpretacje takich znawców jak Klossowski, Momopyszczek i Banasiak będą bardzo rozbieżne. Sam Banasiak nie był zachwycony filmem „Salo” i uważał że produkcja Pasoliniego nie oddaje najlepiej ducha Sade’a.

Pozdrawiam.

użytkownik usunięty
Zelgadiss

I z tym trzeba się zgodzić z Banasiakiem: Salo Pasoliniego jest wręcz zaprzeczeniem 120 dni Sodomy de Sade'a. Ale w odróżnieniu od Banasiaka ja uważam to właśnie za duży plus filmu Pasoliniego.

Przecież Markiz pochwalał te zbrodnie a przynajmniej je nie krytykował. Dla niego okrucieństwo i zboczenie były nieodłącznym czynnikiem seksualności. Ja osobiście cenię Markiza za szczerość: nie bał sie pokazać człowieka w najgorszym z możliwych zwierciadeł. Natomiast jego pochwała tej bestialskości jest miejcami naiwna a przede wszystkim śmieszna. Weźmy choćby sceny z Julietty, gdzie koleżanka głównej bohaterki organizuje "mszę" z fekaliami. Przecież to raczej czarna komedia. W pewnym sensie Markiza kpił sobie z czytelnika. Poza tym wiele wymyślnych zboczeń były jedynie po to dopisane do "Nowej Justyny", aby spredasz była lepsza (co z kolei nie świadczy źle o Markizie, tylko o konsumentach jego dzieł).

Pasolini wziął sobie motywy 120 dni i przekręcił je. Salo jest oskarżeniem władzy, okrucieństwa, zniewolenia, zboczeństw itd. Dlatego uważam ten film za bardzo cenny. Pasolini jest przeciwnikiem Markiza pod każdym względem. Dlatego irtytuję mnie jak ktoś uważa Salo za adaptację książki de Sade'a. Jeśli ktoś chce poznać marzenia samego Pasoliniego to trzeba obejrzeć "Kwiat tysiąca i jednej nocy". Tam masz przedstawioną seksualnośc taką jaką Pasolini uważał za dobrą, tzn. niezniszczoną przez zachodnią cywilizację.

Wracając do "Aftermath": uważam, że ten film w podobnym stylu co obrazy Pasoliniego (Salo, Chlew) pokazują degenerację naszej cywilizacji opartej na przemocy i zniszceniu osobowości ludzkiej. A może po prostu tacy jesteśmy... my "ludzie":)

Pozdrawiam i przepraszam za poczatkowe nieporozumienie,

„Natomiast jego pochwała tej bestialskości jest miejscami naiwna a przede wszystkim śmieszna”

Jeśli mogę jeszcze ostatni raz nawiązać do Sade'a to chciałbym zwrócić Twoją uwagę na to, ile wysiłku wkłada markiz w udowadnianie swych niesamowitych tez. Masz np. w Juliettcie obszerną rozprawę papieża który logicznie uzasadnia konieczność zabijania innych ludzi, Hrabia Gernande w trzeciej wersji Justyny przyrównuje kobiety do zwierząt i bardzo szczegółowo uzasadnia to w ten sposób że jego stanowisko nabiera pozorów logiczności. Nie będę wspominał o reszcie libertynów którzy LOGICZNIE i RACJONALNIE „udowodniali” każdą niesamowitą tezę.

Kiedy słyszę o tym jak pięknie argumentują ludzie o lewicowych poglądach (uważam ich za współczesnych libertynów) na temat aborcji (niszczenie życia w imię komfortu) i tego wszystkiego co niszczy rodzinę i nasze społeczeństwo, to od razu przypominam sobie, że język markiza de Sade jest wiecznie żywy. Taka moja mała uwaga

Pozdrawiam.

użytkownik usunięty
Zelgadiss

Ludzie o lewicowych poglądach = libertyni?

Uważam, że to bardzo niesprawiedliwa ocena ludzi lewicowych. Wspomniany już przez nas Pasolini był lewicowy a jednocześnie był radykalnym przeciwnikiem aborcji (co wkurzyło jego marksistwoskich oraz feministyczncyh "fanów").

Zauważyłem, że niemal wszędzie dołączasz kwestie ideologiczne. Moim zdaniem to bardzo utrudnia rozmowe z Tobą (przynajmniej mi utrudnia). Nie wiem, ale wydaje mi się, że to takie małe "opętanie" ludzi prawicowych. Wystarczy nie być katolikiem i nie sympatyzować z narodowcami i już się jest "lewakiem". Trochę mnie to męczy, bo takie słowo "lewica" lub "prawica" nic nie wnosi.

Jeśli ktoś ma rację to ją po prostu ją ma... niezależnie od tego czy jest lewicowy lub prawicowy. Dam Ci przykład:

Ja jestem raczej przeciwny aborcji (poza poszczególnymi wypadakmi). A jednocześnie jestem za całkowitym równouprawnieniem par homoseksualnych. Czy Twoim zdaniem jestem "lewicowy" czy "prawicowy"? I czy takie rozróżnienie ma w ogóle sens?

Taka moja mała uwaga :)

Pozdrawiam

Może jeszcze słówko wyjaśnienia aby uniknąć kolejnych nieporozumień :)

Określając lewicowców mianem libertynów, nie chodziło mi o kreatury zasiedlające umysł Sade’a lecz miałem na myśli ludzi którzy bardzo swobodnie traktują obowiązującą moralność i normy obyczajowe. Dla Ciebie określenie to zabrzmiało pejoratywnie ale libertynizm (mówimy o ruchu intelektualistów) zawsze był bardzo mocno związany z lewicą. Miło że zwróciłeś uwagę na te „kwestie ideologiczne”. W obecnych czasach, w krajach uchodzących za najbardziej „rozwinięte”, coraz trudniej odróżnić lewicę od prawicy. Skoro twierdzisz że ideologiczne wtręty utrudniają dialog to postaram się wyjść z tego „opętania” i jak najmniej poruszać te kwestie (choć przyznaje że czasem nie mogę się powstrzymać :)) Nie wiem czy jesteś lewicowy czy prawicowy…..chyba gdzieś w centrum, bliżej lewej strony :)

Takie moje małe wyjaśnienie :)

Pozdrawiam

użytkownik usunięty
Zelgadiss

miało być: "to może jeszcze zróbMY z niego jeszcze humanistę...".

ocenił(a) film na 8

A wiesz że ja całkiem inaczej z interpretowałem ten film? Ani razu podczas całego seansu nie odczułem mdłości, nie byłem z szokowany ani zły. Byłem smutny, a wiesz dlaczego? Dla tego że moim zdaniem nie chodzi w tym filmie o to że Marta została potraktowana jako rzecz, tylko że ten nieszczęsny patolog najwyraźniej nie potrafił się odnazleźc w codziennym życiu. Na końcu filmu pokazane jest że mieszka on sam, czyli nie posiada kobiety, to że z wyraźnym podekscytowaniem ciął ciało Marty mogło oznaczac to że przeżył on bardzo traumatyczne sytuacje i tu mogę dac porównanie z filmu "kanibal z rotenburga" ponieważ najczęsciej tak jest z osobami które dopuszczają się takich czynów. Osobiście film mnie bardzo poruszył, byłem bardzo smutny po jego obejrzeniu, a ten smutek spowodował to że wszelakie sceny gore w tym filmie mną nie wstrząsneły choc porównując je ze scenami w August Undergroun, Guinea Pig czy Cannibal Holocaust były one na podobnym poziomie który naprawdę mną wstrząsnał. Sam film oceniłem na bardzo dobry ponieważ zmusił mnie on do na prawdę głębokich refleksji. Pozdrawiam!

użytkownik usunięty
DamianGoreFan1993

Witaj.
Myślę, że nasze interpretacje się co prawda różnią, ale na pewno nie wykluczają. Często ludzie traktują innych ludzi jak przedmioty ponieważ sami doswiadczyli tego rodzaju przemocy. Nekrofil jest niewątpliwie biednym i samotnym człowiekiem. Jest to człowiek, który tylko będąc wśród zmarłych może czuć się żywy.
Moja interpretacja poszła w kierunku etyki, Twoja raczej w kierunku psychologii. To świadczy chyba dobrze o filmie skoro daje on nam bodziec do "głębokich refleksji". W pełni się zgadzam z tym, że ten film nie obrzydza ile smuci a nawet wprost rani. Jeśli się go ogląda w sposób jaki mu się należy to porusza widzem. Dlatego też dla mnie jest to nietypowy gore. Choć ogólnie jestem fanem horrorów to jednak ten film jest inny, jest wartościowy.
Pozdrawiam również

ocenił(a) film na 9

Przede wszystkim przekaz w filmie jest tak oczywisty, że nie potrzeba żadnych interpretacji. Zresztą interpretacja założyciela wątku nie wyklucza interpretacji Damiana...
Jeśli chodzi o sceny gore - dla każdego fana tego typu "sztuki" nie ma tu specjalnie szokujących scen - mało tego scena samego zbliżenia była dla mnie sporym rozczarowaniem - spodziewałem się czegoś mocniejszego.
Muzyka - tak, 100% perfekcji.
Aktorstwo dewianta - raczej na nie, choć faktycznie ciężko się na ten temat wypowiadać.
Zdjęcia, charakteryzacja, klimat - 10/10

Uwielbiam filmy poruszające tematy tabu. Tematy dla większości nie do zaakceptowania. Ten film taki temat porusza. I chwała reżyserowi za to.

PS. Przyłączam się do prośby jednego z poprzedników - zna ktoś dobre kino poruszające problem zoofilii? Tylko nie chodzi mi o zboczonego pornola a raczej o dobre kino psychologiczne