Miałem już możliwość zobaczenia w kinie 2 wersji w poniedziałek z napisami, a wczoraj z dubbingiem. I uczciwie powiem, że wersja oryginalna z napisami nie przypadła mi do gustu ponieważ z powodu dużej ilości słowotwórstw nie byłem w stanie skopić się na ekranie cały czas próbowałem doczytać te dziwne wyrazy będące zlepkiem spółgłosek i samogłosek. Ile razy skupiałem sie na wyrazie łapałem sie na tym że opuszczam ciekawe sceny w tle, ogrom tego co straciłem pokazała wersja z dubbingiem gdzie poświeciłem się rewelacyjnej stronie wizualnej w 3d.
wersje z napisami oceniam na 5/10, a wersja z dubbingiem 7/10. Co do samego dubbingu to nie jest on zły i wcale nie umniejsza przyjemności z oglądania jak dla mnie to nawet zwiększa frajdę. Wielkie brawa dla Pani Katarzyny Figury bo to ona jest największą gwiazdą polskiej wersji a to jak wcieliła się w czerwona królowa to mistrzostwo świata.
"wersje z napisami oceniam na 5/10, a wersja z dubbingiem 7/10"
Niech zrozumiem. Film ten sam, ale ocena zależna jest od tego co udało Ci się (a czego nie) doczytać z napisów? To trochę jakby przekręcać wynik meczu, bo nie widziałeś bramki drużyny przyjezdnej...
oceny sa za całość, a na niższą ocenę wersji z napisami wpływa fakt ze dla mnie była to wersja ciężka w odbiorze i mało przyjazna. Ale jest to tylko moja ocena najlepiej bedzie jak przekonacie sie sami
Ja się już przekonałem i przyznam, że napisy problemu mi nie sprawiły. Skomplikowanego słowotwórstwa trochę w nich jest, to fakt, ale odruch odczytywania ich (głównie imiona i nazwy własne) z kontekstu wydawał mi się oczywisty.
Im więcej czasu patrzy się na napisy, tym mniej czasu ogląda się film. A
ponieważ strona wizualna Alicji to jej największy atut, film sporo wtedy
traci.
dodam jeszcze ze wczorajszy pokaz z dubbingiem zaliczyłem w towarzystwie córki (7 lat). film się dziecku bardzo podobał zapytana po pokazie czy się bała odparła że były momenty z dziwnymi zwierzakami i smokiem ale nie było to straszne.
Zależy kto do czego jest przyzwyczajony. Ja tam potrafię czytać i zdążyć podziwiać obrazy, tym bardziej że nie znam na tyle angielski by nie musieć dokładnie czytać a można się przy okazji czegoś nauczyć :) Niepokoi mnie tylko że mówisz że napisy są źle zrobione. Ale nie wytrzymam oglądać dzieło Burtona z polskim dubbingiem. To jak pizza bez sera ;) Nie idę z dzieckiem bo jest za małe, więc nie potrzebny dubbing.
Napisy są bardzo dobrze zrobione, dobrze się je czyta na 3d, są wyraźne i maja lekki cień co sprawia że świetnie je widać ale chodzi mi o to ze słowa są dość trudne i jak poświęcasz im zbyt wiele uwagi to tracisz to co na ekranie
To nie dobrze bo idę z osobą która nie widzi tak dobrze napisów jak ja a chcę żeby się połapała o co chodzi bo już raz tak było że ja rozumiałam a on się męczył z napisami. To mam dylemat teraz.
Czyli 8 letnie dziecko można zabrać ze sobą i się nie przestraszy?
A najważniejsza rzecz, czy się nie zanudzi?
Wczoraj byłem na wersji z napisami. Niestety jestem analfabetą i nic nie zrozumiałem, dlatego film oceniam na 1/10.
Pozdro ziomy/
Naprawdę nie wiem skąd u Was ta niechęć do dubbingu. Czy ktoś z Was lubi oglądać Shreka w wersji oryginalnej albo chociażby Asterixa – misja Kleopatra w wersji francuskiej (takich przykładów można by mnożyć wiele)? Przecież urok tym filmom daje dobrze zorganizowany dubbing. Dlaczego ludzie do wszystkiego podchodzą na zasadzie stereotypów. Za nim pójdą zobaczą to już się negatywnie nastawiają i przez to psują sobie odbiór filmu. Byłem wczoraj na Alicji (wersja dubbingowana). Nie przepadam za Cezarym Pazurą jako aktorem ale w podkładaniu głosu moim skromnym zdaniem ma duże sukcesy. To samo dotyczy Katarzyny Figury która to jeśli się nie mylę podkłada głos Czerwonej Królowej. Kochani idźcie na film zrelaksujcie się, wyłączcie negatywne myśli, że będzie dubbing zwalony, odsuńcie te negatywne myśli na bok i dajcie się ponieść magii kina i filmowi Burtona. Uważam ze dubbing w tym filmie jest BEZ ZARZUTU. Zaletą dubbingu jest jedna niezaprzeczalna kwestia nie trzeba tłumaczyć nie trzeba poświęcać uwagi na czytanie tylko oglądasz obrazy i to jest TO.
P.s. Ja też lubię oryginalne głosy aktorów i też kiedyś miałem zastrzeżenia co do dubbingu ale mi już przeszło. Powtórzę jeszcze raz jeśli dubbing jest dobrze zrobiony to film tylko na tym zyskuje a nie traci. Pozdrawiam wszystkich przeciwników dubbingu którzy to zaraz pewnie będą chcieli mnie zlinczować za moje przekonania.
..tak zaraz cię zlinczujemy ;) ile ludzi tyle opinii, jednak dubbing w "zwykłych" filmach a animowanych to duża różnica
Dubbing jest ok w bajkach w pełni animowanych, można wtedy niezle pobawić się dialogami jak np. w Shreku. Ale gdy widzę znanych aktorów, to podłożony głos wypada po prostu sztucznie i nienaturalnie. Nie lubię tego! Ale to moja prywatna sprawa- akceptuję fakt, że Tobie to nie przeszkadza :) Pozdrawiam.
Dubbing zły bo psuje przyjemność słuchania, napisy złe bo psują przyjemność dokładnego oglądania. Najlepiej to mają Amerykanie bo mogą się w pełni cieszyć filmem.
Byłam na wersji z napisami i było jak najbardziej ok. Jest dużo gier słownych, ale to normalne przy Burtonie. Ciekawa jestem dubbingu ale nie aż tak żeby na niego lecieć do kina. Poczekam na DVD.
Bo drugi raz na film idę znowu na napisy. Nie ma to jak angielska flegma Alana Rickman'a. Jest genialny!!!! Mistrzostwo!
Ale z 7 letnim dzieckiem na Alicję bym nie poszła. Raz że film nie jest filmem dla dzieci, dwa że porusza wiele tematów dla dzieci nie zrozumiałych. No chyba że chodzi tylko o to aby dziecko popatrzyło sobie na 3D a filmu nie musiało rozumieć bo i po co. ;)
pozdr
Niestety miałam wątpliwą przyjemność oglądania filmu z dubbingiem. Nie polecam! Fatalny :/ Zwłaszcza Kapelusznik absolutnie niedobrany. Niestety w moim kinie nie było wersji z napisami.
Dubbing zabiera aktorowi możliwość grania. Często niemal w połowie gra się właśnie głosem, a w filmie takim gdzie podkłada się głos dajmy na to gąsienicy, gra jest wyłącznie głosowa, jeśli mogę tak to nazwać.
To tak jakby film przefiltrować, zabierając mu po drodze to, co dla mnie jest ważne.
W tym filmie grają dwie osoby, które marzyłam usłyszeć na ekranie. Alan Rickman i Johnny Depp. Alana nie mogłam niestety zobaczyć, bo podkładał jedynie głos. A głos Alana to coś niesamowitego, czego można słuchać wiecznie. Niestety, poszłam na wersję z dubbingiem, bo klasa tak chciała, a drugi raz iść mi się nie chce, bo film nie jest aż tak rewelacyjny.
Jednak, gdy w filmie grają aktorzy, których znam, których jeszcze lubię, to nie mogę znieść jak "mówi" nimi jakiś na przykład Pazura.
Oczywiście po kilkunastu minutach mogę do tego przywyknąć, no ale, jest to odbieranie sobie w pewnym stopniu przyjemności z oglądania.
Mówię teraz ogólnie, bo jestem w stanie się zgodzić, że przy tylu neologizmach, napisy nie są najłatwiejsze w odbiorze, chyba że dla anglistów, ale z drugiej strony, Housa też oglądam z napisami, albo nawet bez, a tam również potrzeba głębszego zastanowienia się nad każdą chorobą którą wymienią. Co prawda oglądając bez napisów w ogóle nie zwracam uwagi jak nazywa się dana choroba, tylko próbuję zrozumieć o co w ogóle chodzi, no ale zawsze, trudne słówka są.
Jak się ma problemy z czytaniem w kinie, to polecał bym cofnąć się do szkoły podstawowej, w tedy nauczą czytać płynnie :). Dubbing, to bzdura. Do tego typu filmów biorą ludzi, którzy grają nie tylko swoją osobą, ale przede wszystkim głosem. Można to zauważyć np, gdy dubbinguje się film, gdzie Edie Murphy podkłada głoś lub gra ;].
Jak dla mnie dubbing, jest dobry dla dzieciaków, które faktycznie by nie nadążyły za napisami, a dla reszty polecał bym napisy.
A co do filmu, oceniam go na 7, choć moim zdaniem, to i tak dość wysoka ocena, bo efekty nie były zaskakujące ale oprawa nadrobiła. Oczywiście, to kwestia gustu, jeśli ktoś uważa inaczej, to na swój sposób, będzie miał rację ;).
Pozdrawiam, i mam nadzieję, że nikogo nie uraziłem :).
Takie rady są nie zawsze na miejscu bo osoby z dysleksja zawsze będą miały problemy z czytaniem ,a wiadomo że wersja z dubbingiem raczej nie wchodzi w grę. Mi na przykład pozostaje chodzenie do kina kilka razy bo dubbing rzeczywiście niszczy przekaz filmowy chociaż by z samego faktu używania słów nie pasujących lub sprzecznych z przekazem by na przykład rymy się zgadzały lub by ruch ust pasował do wypowiadanego słowa. Po za tym wiadomo ze dubbingujący aktor nie jest wstanie odtworzyć emocji które daje aktor grający dana postać. to zupełnie tak jak by ktoś mówił przez jakieś zniekształcające głos urządzenie.
Chyle czoła, faktycznie, nie wziąłem do głowy dyslektyków, piszcząc komentarz.
A co do kin z napisami... Można śmiało obejrzeć film z napisami, nie zwracając na nie uwagi ;).
Moim zdaniem oprocz wersji dubbingowanej i z napisami, powinny bywac w kinach wersje ze tak powien "gole" czyli bez jednego i drugiego, tylko po angielsku, bo mnie napisy czasami troche przeszkadzaja w ogladaniu...
Po 20 puszczają z napisami chyba jeszcze się nie spotkałam zęby film był bez dubbingu i bez napisów chodzi mi że w naszych kinach tego jeszcze nie widziałam.
Też nie mam pojęcia o czym mówisz. Nigdy w kinie nie widziałam opcji,żeby film był z oryginalną ścieżką bez napisów.
W sumie trochę bez sensu puszczać takie filmy w kinach, bo nie sprzedałyby się. Ale już na DVD masz wielorakie opcje, łącznie z dubbingiem niemieckim nieraz.