Telewizyjny dokument roztrząsający kwestię autentyczności materiału filmowego, jaki rzekomo miałby zawierać sekcję zwłok dokonaną przez amerykański rząd na obcym przybyszu. Taśma to rzecz jasna jedna z pamiątek po osławionym incydencie w Roswell. Problem polega w przypadku tego reportażu głównie na tym, że roztrząsać nie ma specjalnie czego: czarno-biały film z daleka zalatuje mistyfikacją, większość rozmówców jest zaś daleka od wiarygodności. Całe przedsięwzięcie ma posmak szukania taniej sensacji na modłę brukowców. Jeśli oglądać, to z dużą dozą dystansu, można wtedy nawet miejscami się pośmiać, a nawet porozkoszować się charakterystyczną atmosferą paranoi towarzyszącej teoriom spiskowym. Wciąż jednak: zdecydowanie szmirowate.
Ten film to oczywista lipa ale w tej tematyce każdy taki będzie. Lepiej zrobiony lub mniej - zawsze będzie lipa.
Bo tu problemem jest to że nikt by nie uwierzył w autentyczność nawet rzeczywiście autentycznego filmu.
Bo co może przekonać ludzi że taki film jest prawdziwy bez oficjalnego potwierdzenia ze strony władz ? Absolutnie nic.
Caligula. Nie zgadzam się z Tobą w kwestii wypowiedzi " ...że roztrząsać nie ma specjalnie czego..."
Film był datowany, rozmówiono wiele aspektów technicznych, możliwościowych. Kwestie fałsz/prawda wyjaśniono w niezły sposób. Motyw z dłuższą wersją filmu (na której było widać żywą istotę) pozostawia tą kwestię otwartą.