Czy Was też zdziwił zaskakująco ekologiczny wydźwięk Lake Placid. Horrory typu animal attack przyzwyczaiły nas do ukazywania drapieżnych (chociaż z tym było różnie) zwierząt jako potwory, które trzeba za wszelką cenę zabić. I choć faktycznie, tutejszy krokodyl jest olbrzymi i pożera ludzi, w finale film wyraża współczucie wobec gada i bohaterowie ostatecznie go ratują. To było dziwne, ale też... przyjemne? Nie wiem jak Wy, ale mi trochę szkoda był tych wszystkich olbrzymich rekinów, krokodyli, anakond itd. które mimo iż były niepowtarzalnymi przedstawicielami swojego gatunku, musieli na końcu zginąć, zwykle w jakiś wyjątkowo brutalny, okrutny sposób.