film o niczym, spacey, którego bardzo lubię jednak mnie zawiódł wg mnie nie zasłużył na
oscara, dziękuję!
to powiedz mi o czym był nie mówię że był zły po prostu był o niczym...a spacey- lubię go ale w życiu nie dałbym mu za to oscara bo nawet za co?
jak to za co? za to że nie jest taką ci*ką jak Hanks, za to że zagrał kilka postaci w jednym filmie (o różnych gestach, spojrzeniach, mimice);
patrz jak on gestykuluje, jaki on zmienia głos, jaką ma mimikę, ten szyderczy uśmieszek i stoicki spokój, palce lizać:
http://www.youtube.com/watch?v=ED7_y4jETo0
zagrał więcej emocji niż nie jeden "aktor" w całej filmografii nie pokazał, rola wybitna
z topu wypadly filmy:
dobry zly i brzydki
pulp fiction
lowca jeleni
czlowiek slon
goraczka
i pewnie pare innych
siodma pieczec raptem stala sie lepsza od poziomek (wczesniej twierdzil ze jest odwrotnie)
umiescil nudna nostalgie tarkowskiego (tak kiedys mowil- ze jest nudna) i PERSONE
zrobiles jakies sledztwo w tej sprawie?:)
jeszcze memento i prestiż wypadły i niestety nie wiem dlaczego, możne dlatego ze to amerykańskie filmy są
Amerykę, Burkina Faso, Etiopię, a może opał, co? Tego nie wie nawet komisja śledcza.
wynika z tego, że o danym filmie na forum może się wypowiadać tylko osoba której się podobał ten film. Po prostu mi się średnio podobał i należy to uszanować. Połowa tego filmu to paplanie o niczym: nagrywanie wszystkiego przez tego chłopaka z kamerą, ćwiczenie Spacey ego scena z masturbacją w łóżku czy kłótnie w domu- to jak w jakimś serialu. Ja lubię filmy, w których coś się dzieje a w AB mogłem podczas oglądania wyjść do kuchni, zrobić kolację po czym przyjść a i tak bym nic nie stracił, nadal wiedziałbym o co chodzi. A co do Oscarów to porównaj: Al Pacino i Zapach kobiety, Ledger i Mroczny Rycerz, Bardem i To nie jest kraj dla starych ludzi, Denzel Washington i Dzień próby, Hopkins i Milczenie owiec czy nawet Spacey i Podejrzani z rolą Kevina w AB...
Połowa filmu o niczym? Wyjaśnię Ci w prosty sposób o czym jest ten film i to na życiowym przykładzie. Ty jesteś filmowym Kevinem Spacey. Grzejesz dupę przed kompem jak każdy z nas, narzekasz na wszystko co tylko możliwe, życie Cię nie zadowala, dziewczyna / żona uważa Cię za miernotę z tkanką tłuszczową zamiast bicepsa. I w pewnym momencie dostajesz impuls, żeby obrócić wszystko o 180 stopni. Wstajesz od kompa, idziesz na siłownię, do fryzjera, do sklepu z odzieżą, zaczynasz zmieniać swój marny i monotonny los, w którym liczy się tylko dobrze płatna praca, posadka albo internet. Zajmujesz się tym co kochasz, odnajdujesz życiowy sens. Jednym słowem, przestajesz być dupą wołową.
Teraz już rozumiesz o czym jest ten film? Otóż jest on prosty, a zarazem bardzo skomplikowany.
W skrócie: popatrz na swoim własnym przykładzie, czy podoba Ci się obecne życie. Jeżeli tak, pozostaw je takim jakim jest. Jeżeli nie, zmieniaj czym prędzej bo w przyszłości możesz żałować, że czegoś nie zrobiłeś. Motywuje do działania.
"A co do Oscarów to porównaj: Al Pacino i Zapach kobiety, Ledger i Mroczny Rycerz, Bardem i To nie jest kraj dla starych ludzi, Denzel Washington i Dzień próby, Hopkins i Milczenie owiec czy nawet Spacey i Podejrzani z rolą Kevina w AB..."
Być idiotą czy świrem to nie jest sztuka. Sztuką jest stworzyć postać przeciętnego człowieka tak, jak zrobił to Kevin Spacey.
Dla mnie stawianie roli Denzela obok Hopkinsa , Bardema , Pacino i Ledgera jest nieporozumieniem.Chcesz zobaczyć genialne aktorstwo oglądnij There Will Be Blood z Danielem Day Lewisem.
bo to jest wg mnie film o niczym mógłbym wyjść do toalety podczas oglądania i wrócić i nic bym nie stracił połowa scen nie wnosi nic do fabuły...
To jest film o czymś, a mianowicie o życiu mówiąc prosto. "American Beauty" łamie powszechnie utartą opinię o American Dream - masz rodzinę, pieniądze, samochód, dom... I to daje Ci szczęście? Nie, Lesterowi czegoś brakowało, brakowało szczęścia i złamał barierę, która była między nim, a resztą. Postanowił cieszyć się życiem, cieszyć się z małych rzeczy i zaprzestać materializacji życia - hedonizm, epikureizm. I tutaj mamy wiadomość do widza - ciesz się życiem, póki je masz.
Film rewelacyjny.
Zaryzykuje stwierdzenie, że ten film jest o wszystkim. Bardzo "europejski" amerykański film.