większość dziewczyn podwyższyła ocenę za scenę masturbacji pod prysznicem, a nie fakt, iż ten film jest arcydziełem, mam rację?
że co? że niby to filmidło, pełne hamerykańskich banałów jest arcydziełem, dobre sobie... tak na prawdę pozostaje jedynie potęga zdjęć i muzyki
Ta miernota Kroł nie ma startu do Mistrza Kevina. Zresztą lepszy i tak był tam Al.
Gra aktorów:
Spacey > Crowe
Pacino = Benning (bądź co bądź, to jej najlepsza rola, a Pacino miał lepsze. Mimo wszystko, poziom bardzo wysoki, jak zawsze).
Muzyka:
American Beauty > OST Informator (Informator też ma bardzo dobrą ścieżkę dźwiękową, ale AB z głównym motywem miażdży system).
Fabuła:
American Beauty > Informator (mimo, iż ów film jest na podstawie prawdziwej historii z bardzo dobrą fabuła, to nie ma aż tak wiele przesłania, jakim czaruję nas AB).
Zdjęcia:
American Beauty < Informator (wynika to z tego faktu, że akcja w tym drugim filmie dzieję się w innych miejscach, raz tu, raz tu i dlatego AB nie może się popisać lepszą liczbą zdjęć. Chociaż trzeba przyznać, że są one na bardzo wysokim poziomie).
Cooper też znakomicie zagrał. W szczególności w scenie w garażu.
O co chodzi w ostatnim porównaniu, bo nie łapię.
Jakby to powiedzieć. Akcja w AB dzieję się w miasteczku, większość scen (a tym samym zdjęcia) jest w jednym miejscu. Z kolei w Informatorze mamy do czynienia z większym obszarem, a co za tym idzie jest większe pole do popisu. Dałem na korzyść Informatora, żeby nie było, że jestem tylko i wyłącznie za American Beauty, chociaż dla mnie nie ma większej różnicy między zdjęciami. Takie porównania robi się zazwyczaj w fantasy, science - fiction czy dramatach historycznych, gdzie aż kipi od różnych scenerii :P
W Informatorze był mroczny i cierpki klimat, z kolei w AB sceneria była bardziej pozytywna, motywująca widzów do działania, więc naprawdę ciężko określić bo to całkiem dwie inne rzeczy.
http://www.youtube.com/watch?feature=player_detailpage&v=8QIqX_UDoIg#t=399s
Cooper moknący na deszczu, uwieczniony w szerokich kadrach. Miodzio :)
Informatora oglądałem piąte przez dziesiąte, więc się nie wypowiem, ale w AB zdjęcia są na prawdę znakomite i wątpię by je pobił.
Takie porównywania nie mają sensu. Informator to film zupełniej wyższej klasy, bardziej dojrzały i wyrafinowany oraz lepszy od względem dramaturgi do którego to scenariusz napisało życie. A takie Hamerikan Bjuty to co?
- mąż zdradza
- żona zdradza
- mąż ma problemy w pracy
- ojciec zakochuje się w koleżance
- córka zakochuje się w nowo wprowadzonym sąsiedzie
- oczywiscie do tego obowiązkowe wątki rasistowskie oraz homoseksualne
- na koniec stary i ograny wielokrotnie w filmach motyw z head shotem
...same amerykańskie banały adresowane do gruby docelowej jaką są hamburgerowcy
Bo Skazani na Sukces i Szmira są bardzo oryginalne i nie wieje od nich banałami, hehe
9+serduszko, tam to dopiero banał goni banał
PS. Nie odpisuj mu, bo tylko stracisz czas na bezsensowną dyskusję.
Ja tak nie uważam. Dla mnie ten film ma ogromne przesłanie właśnie przez te jak to uważasz "banały", które na co dzień w naszym życiu mogą się wydarzyć. Nigdy nie uważałeś, że w twoim życiu zagościła monotonia, którą chciałbyś zmienić? Nigdy nie chciałeś dostać impulsu, który sprawiłby, że zmieniasz swoje życie na lepsze, niż jest dotychczas? Według mnie to właśnie są momenty, które szybciej by się nam przytrafiły niż to, że odkryjemy koncern tytoniowy, który dodaje do papierosów chemii, a potem walczymy z nim z zdrowym rozsądkiem na ustach. Oczywiście, Informator to też świetny film, co do tego wątpliwości nie mam, ale to jedno oczko mimo wszystko poleciało w stronę AB właśnie za to przesłanie, którym nas obdarza na każdym kroku (niekoniecznie musisz go widzieć, każdy interpretuje film na własną rękę).
tyle że te banały nie są wzięte z życia lecz z wielu innych amerykańskich produkcyjniaków
w to wszystko znajdziesz pierwszym lepszym serialu, a jeśli o chodzi o filmy to pierwsze co mi przychodzi na myśl to Burza lodowa
Dobra, kiedyś zobaczę. A powiedz mi, co widzisz w filmie "Zielona mila", że wystawiasz aż 9/10? Co takiego cię urzekło, że nie okazało się banałem?
nawet tej burzy nie oglądał, tylko zasugerował się jednym z tematów:
http://www.filmweb.pl/film/American+Beauty-1999-836/discussion/Pami%C4%99tacie+% 22Burz%C4%99+Lodow%C4%85%22+Anga+Lee+%C2%A0,1946391
to nie jest forum tego filmu, nie większego sensu wprowadzać kuchennymi drzwiami do dyskusji kompletnie innego filmu
No i właśnie to mnie trochę zastanawia, że nie zamierzasz dyskutować o Mili, a o Informatorze wspomniałeś.
dyskusja co do Informatora to czy się tu już od dawna, i została rozpoczęta dużo wcześniej
Nie odwracaj kota ogonem hipokryto. Zielona Mila to jeszcze większy stek banałów i tani szantaż emocjonalny.
Dobra, w sumie nie ma co dyskutować. Nie dlatego, że nie szanuje jego zdania, po prostu, rozmowa do niczego nie prowadzi. Ostatnio ktoś mądry powiedział, że nie sztuką jest przekonać drugą osobę do własnych poglądów, ale sztuką jest zaakceptowanie cudzych poglądów, nieważne jakie one by nie były.
dyskusja zawsze do czegoś prowadzi, dziś np dowiedziałeś się ze AB tak na prawd nie jest żadnym arcydziełem
Owszem, może dla Ciebie nie jest. Ja swojego zdania o tym filmie nie zamierzam zmienić.
Dla ciebie może być ale obiektywnie na pewno nie jest. Arcydziełami to np, sa Zawrót głowy, Obywatel Kane, Tokijska opowieść czy Mulholland Dr. natomiast AB to zupełnie inny (niższy) poziom sztuki
Nie ma takiej rzeczy jak obiektywizm. To coś w rodzaju przedmiotu zwanego "perpetuum mobile". Niby jest, ale go nie ma.
A w czym według Ciebie jest? Polityce? Religii? Wyglądzie? Charakterze? Wątpię... Zawsze liczyła się tylko korzyść. Gdzie można coś zdobyć tam własne zdanie i zasady odchodzą na bok.
W sporcie na przykład. Obiektywizm to neutralność, a ta nie jest utopią. Występuje wszędzie tam, gdzie ocenie nie towarzyszą emocje i uczucia.
Nawet w sporcie można zobaczyć ludzkie uczucia, gdy komuś kibicujemy bądź też nie. Wystarczy, że komuś się nazwa drużyny nie spodoba, albo miasto z którego się wywodzi i ludzie już zaczynają dopingować drużynę przeciwną. Możliwe, że istnieje, nie spieram się. Dobrze by było znać kogoś, kto jest obiektywny.
Sport różni się od kinematografii tym, że zwykle ma się jedną ulubioną drużynę, jednego ulubionego piłkarza itp. Obiektywizm przejawia się w nim np. wtedy, gdy dochodzi do sporu pomiędzy fanami dwóch klubów, a w dyskusję angażuje się osoba, której albo te dwa zespoły nie obchodzą, albo nie lubi ich obu.
A nie masz czasem wrażenia, że pomimo tego, że nie lubisz żadnej drużyny, to i tak w głębi serca wolałbyś żeby wygrał jeden, a nie drugi zespół? Bo np. mają lepszego kapitana, bardziej się starają, lepsza skuteczność itd. kurczę, ciężko to ocenić. Musielibyśmy pobawić się w psychologię, a to jest według mnie czarną dziurą. Nigdy nie wiadomo, o czym człowiek może myśleć w danej chwili i możemy tylko snuć domysły.
Czasami, ale zwykle gdy grają dwa zespoły, które są mi obojętne albo nie lubię obu, to nie obchodzi mnie też wynik.
po pierwsze nie znasz się
po drogie nie oglądałeś tego filmu
po trzecie nie należny brać poważnie osoby zdanie osoby która twierdzi że wtórny Paczino w prostej roli była tam lepszy od Crowe
Na czym?
Oglądałem, ale nie w całości.
Al nawet lekko wtórny lepszy od tej kłody drewna.
Al Pacino mimo, iż miał mniejsze problemy jako postać w filmie niż główny bohater - Crowe to i tak oddawał większe emocje, przez co bardziej realistycznie wyglądała jego rola. Paradoksalnie mogę nawet stwierdzić, że Russel stracił rodzinę, grożono mu śmiercią, wywalono praktycznie na bruk bez oszczędności, a mimo to żadnych emocji nie było u niego widać, jedynie załamane ręce, popijanie alkoholu i myślenie "co dalej?".
Patrząc na ekran wyraźnie widać, że to Pacino odgrywa pierwsze skrzypce i gdybym nie wiedział o kim jest ten film to mógłbym się pokusić o stwierdzenie, że to właśnie Al jest głównym bohaterem.
''Oglądałem, ale nie w całości.''
Myślę że nie ma co się wdawać w dyskusję delikwentem który takie filmy jak Informator nie ogląda w całości
Nie o to chodzi, że film mi się nie podobał, tylko miałem ważniejsze sprawy na głowie i oglądnąłem tylko początek.