Nie mam wątpliwości, że film jest niezwykły, skłania do refleksji i inspiruje... Ale w tym całym przesłaniu, które próbuje przekazać zarazem jest dość "jednostronny". Dla filmu jedyną słuszną droga jest w ostateczności droga anarchii. To takie narzucanie widzowi zasady "patrz! ten człowiek nie uznaje żadnych zasad i jest szczęśliwy". Tyle że przecież każdy inaczej może postrzegać szczęście dla jednych jest to życie stabilne a dla innych życie w chaosie. Tak samo ta cała lewicowa śpiewka która jest nam serwowana co chwile. "Patrzcie należy być miłym dla homoseksualistów bo przecież oni są tacy mili", "Patrzcie tutaj jest wojskowy o radykalnych prawicowych, wręcz faszystowskich poglądach, który w ostateczności okazuje się być kryptogejem", "Patrzcie przecież nie ma nic złego w paleniu i sprzedawaniu trawy" itp.