Mało jest godnych filmów o wilkołakach, niestety "Amerykański wilkołak w Londynie" także do najlepszych nie należy. Zaczyna się nieźle, klimatycznie, niestety od scen w szpitalu jest coraz gorzej. Zbędne są sekwencje tych koszmarów. Zombie-naziści - WTF? Owszem, sceny ze zmarłym Jack'iem można by zostawić, ale reszta było zbędna. W ich miejsce wstawiłbym budzącego się zlanego potem rano Davida. Scena przemiany w wilkołaka była niesamowita, ale potem wilkołak wyglądał do bani, jak bezdomny pies, a nie budząca grozę bestia. W sumie w czasie trwania filmu potwór pojawia się trzy raz, a gdy niby jest na ekranie w ogóle nie widać. go. Błędem było zaangażowanie Johna Landisa jako reżysera, nie wiedział on, czy kręci horror, czy komedię.