Tak szczerze...to po obejrzeniu dokumentu , z prywatnych archiwów...wydaje mi się , ze potrafię w pełni zrozumiec zycie osobiste Amy.
Jej trudna egzystencję i zyciowe wybory.
Muzyka Winehouse - od kilku lat - była mi bardzo bliska.
Powiem tak - wczesniej kompletnie obojetne bylo mi - zycie prywatne
Amy...
Muzycznie była naprawde wielka , miała ogromny talent - piekną , oryginalną barwę glosu , melodyjnosc , duszę poetki...
A teraz...po obejrzeniu....normalnie "ciary" mnie przeszly , gdy zdalam sobie sprawę , jak "wielka" moga byc sława , tej dziewczyny...to , co osiągnęła , w ciągu 9 lat kariery wokalnej - jest niesamowite...
A bardzo smutne jest to , ze wtedy tez stoczyła sie na sam "dół"...
Jej dar był , jak nieoszlifowany diament...piekna , czysta...a zarazem "chropowata" barwa glosu...doskonale brzmiący akcent...prywatnie , naprawdę zabawna kobieta...
W tak szalenie toksycznym i wyniszczajacym związku ...zaszczuta przez złą miłosc...
Zabiło ją wszystko to , co kochała...zagubiona dusza....bardzo wstrząsajacy obraz...