Ukazuje przejmującą samotność wśród tłumu ludzi, którzy w większości czerpali korzyści ze słabości Amy. Ona tak rozpaczliwie szukała miłości, wręcz na pograniczu syndromu sztokholmskiego - relacje z oportunistami, czyli "tatusiem" i Blakiem są tego najlepszym przykładem.
Najbardziej poruszyła mnie scena, gdy jej tragedia została przemielona przez programy rozrywkowe, w których tłum wybuchał gromkim śmiechem na każde niesmaczną wypowiedź prowadzących. Jakby ta setka osób jej po prostu napluła w twarz, choć niczym im nie zawiniła.
Chyba nie wiecie jak dziala rynek muzyczny I kontrakty z wytworniami itp. Ona tu prawdopodobnie nie miala nic do gadania. Kontrakt obowiazuje, nie ona byla od bookowania koncertow. Jest plyta, trzeba ja promowac. Za zlamanie kontraktu sa ogromne kary (polecam np. film Artifact). Szkoda mi jej, strasznie szkoda.
Twój wpis pokazał jaką osobą jesteś. Kojarzysz mi się z ludźmi, z których wychodzi zawiść, zazdrość, chęć zdołowania i ośmieszenia jej gdy tylko popełniała błędy. Amy była bardzo utalentowaną osobą z problemami. W dodatku gdy zaczęła odnosić coraz większe sukcesy i stała się znana na całym świecie wszyscy zachowywali się bardzo źle w stosunku do niej co tylko spotęgowało jej uzależnienie. Widać, że nie masz szacunku do ludzi.
Popieram. Dla mnie uzależnienie to żadna choroba, to świadomy bądź mniej świadomy wybór. Zawsze od czegoś się zaczyna tak? Jeśli ktoś nie radzi sobie z emocjami czy problemami w życiu codziennym i ucieka w picie czy ćpanie to jest słaby i dla mnie to żaden wzór cnót i powód do tego by się nad nim rozczulać. Tym bardziej, że akurat w jej przypadku - stała sie wzorem dla młodzieży (niezbyt fajnym swoją drogą). To że miała niesłychany talent - brawo dla rodziców że jej taki instrument wmontowali :) Ale sama w sobie niczego poza upadkiem i brakiem woli walki z nałogiem nie reprezentowała.
Jakoś nikt sie nie rozczula nad pijakami leżącymi na ławkach w parku. 99% z Was tak ją tu wychwalający i potępiający jakąkolwiek krytykę jej nałogów jak widzi pijusa pod monopolowym to sie odwraca z obrzydzeniem. Podejdziesz do niego i zapytasz czemu ten lezy pod monopolem pijany? no raczej nie... więc nie pieprzcie tu wszyscy o "empatii" jeśli ma ona dotyczyć jedynie tej konkretnej osoby, bo akurat miała szczęscie urodzić się z talentem i być sławną.
Każdy z nas ma jakies problemy, większe, mniejsze, niektórzy mają gorsze dzieciństwo niż ona miała. I potrafią nie chlać i nie śpać. Potrafią być silni i się z tego chorego domu wynieść, ba, pokazać wszystkim jacy są niesamowici bo właśnie pochodząc z nieciekawej rodzinki umieli wyjść na ludzi. I TAKICH ludzi naprawdę podziwiam. Tutaj mamy przykład dziewczynki , która była zwyczajnie słaba, i się poddała zamiast walczyć. Nie widzę powodu by ją podziwiać.
Według nomenklatury medycznej uzależnienie to właśnie choroba, polecam się douczyć. Piszę to jako studentka ostatniego roku medycyny odbywająca właśnie blok z psychiatrii. :).
"To że miała niesłychany talent - brawo dla rodziców że jej taki instrument wmontowali :)" - no to akurat nie.. raczej na tym żerowali (tata).
Myślę, ze Jej jako Jej nikt specjalnie nie podziwia, za to Jej głos, muzykę, teksty - można.
Cóż dokonała takich a nie innych wyborów, dała nam ile mogła i odeszła.
Ani nie ma co oceniać ani się rozczulać..
Pozdrawiam
QueenLizzy Glupoty piszesz czlowieku: "swiadomy wybor" Kto swiadomy wybiera zycie pod wplywem srodkow odurzajacych?!
Jeden bedzie pil codziennie i sie nie uzalezni, a drugi niestety tak, bo ma wlasnie takie predyspozycje, a predyspozycje biora sie z dziecinstwa, najczesciej z destrukcji w rodzinie, z wlasnej niesmialosci, niepewnosci, niskiego poczucia wartosci.
Oczywcie nie kazdy ulega uzaleznieniom majac takie doswiadczenia ze soba, raczej te jednostki slabsze
pierwszy i kolejny raz wybierasz świadomie. Potem jeśli jesteś słaby nie umiesz przestać. Po co w ogóle zaczynać? Jeśli była słaba i nie radziła sobie sama ze sobą to jak może być wzorem dla kogokolwiek? żenujące
Kazdy wybiera swiadomie uzywki, nie mowie o narkotykach, bo to bardzo ryzykowne i tyle sie o tym trabi, ze powinno sie tego z zasady wystrzegac, ale alkohol czy papierosy, kto tego nie probowal...moze powiesz mi, ze Ty nic, nigdy? A przeciez majac pierwsze doswiadczenia z tym nikt nie wie czy sie nie uzalezni, to juz nie od nas jednak zalezy...
A jesli chodzi o Amy, to ona na pewno nie moze byc wzorem jak zyc, ale nikt nie moze zaprzeczyc jej talentowi!
ale ja nigdzie nie zaprzeczyłam jej talentowi. Stwierdziłam jedynie fakt, że go zmarnowała i że nie jest dobrym wzorem dla młodzieży. Jest wielu równie utalentowanych muzyków, którzy jednocześnie potrafią normalnie żyć i dawać przykład innym.
Równie utalentowanych? Ta niepozorna dziewczyna to jeden z największych talentów wokalnych ostatniego 40 lecia - tak określił ją jeden z najwybitniejszych wokalistów w historii muzyki popularnej.
Kto powiedział że chciała być dla kogoś przykładem? Na pewno nie Ona sama...
Masz rację, nie jest dobrym przykładem dla młodzieży. Jest historia jest właśnie przestrogą dla innych. Żeby się nie poddawać i walczyć o siebie.
Zgadzam się, mi nigdy nie żal takich ludzi. Są kaleki, są, biedacy, nieszczęśnicy i żyją i są szczęśliwi a ona miała świat u stóp, wielki talent, sławę i miliony na koncie a taaaaaaaka nieszczęśliwa była. Pustak.
Weź coś zazyj depresancie. Trzeba być juz największym śmieciem aby sobie strzykawki z heroina wbijać. Może zamiast tak śledzić pooglądać na YouTube jak z kolega Doherty się zabawiali biedna Amy.
Ewidentnie nic nie wiesz o tym jak działa uzależnienie. Polecam chociaż obejrzenie Ted Talka "Everything you need to know about addition", 15 minut Twojego czasu a zaoszczędzi nam wszystkim czytania małostkowych, ignoranckich komentarzy.
Żenada. Dziecko o uzależnieniach wiem bardzo dużo, w przeciwieństwie do Ciebie nie tylko z filmów... Nie żal mi takich ludzi, zwykła pijaczka.
trol, bo bez przerwy powtarza to samo, hejtuje zmarłą oraz wszystkich ludzi chorujących i przegrywających z nałogami i nie przyjmuje zadnych argumentów.
A co mu ona zrobi ? wyskoczy z grobu i zabierze go do zaświatów ? nie rozśmieszaj mnie.
właściwie nie mam w zwyczaju wymieniać myśli z trolami i głąbami, bo to wymiana jednostronna, trole po prostu nie myślą. głąby zresztą też, ale balech, gdybyś wiedział "bardzo dużo" o uzależnieniach, to wiedziałbyś też że to choroba, taka jak cukrzyca czy nadciśnienie. na uzależnienie jest się chorym całe życie.
twoje (celowo z małej litery) tzw. wiedza o uzależnieniach ogranicza się do stwierdzeń że to pijak i ćpun i że ci nie zal, w sumie nie podejrzewam cię o jakąkolwiek empatię. prawdopodobnie pochodzisz ze środowiska, w którym grzeje się gorzałę non stop stąd takie pojęcie. a właściwie brak pojęcia.
co do filmu - przerażający i smutny obraz jak samotnym można być, jak kompensować sobie miłość i jakimi ludzie potrafią być mendami (ojciec, blake, menedżer koncertow). nigdy nie byłam specjalną fanką Amy, ale wolałam ją właśnie w jazzowych, klasycznych kompozycjach śpiewanych przez nią tak rzadkim i pięknym kontraltem. strasznie mi szkoda tej dziewczyny
Powtórz to jeszcze dziesięć razy, bo do nikogo nie dotarła twoja kontrowersyjna opinia... Żenada.
Jeżeli wiesz dużo o uzależnieniach nie tylko z filmów i gardzisz ludźmi uzależnionymi- patrz któraś Twoja wypowiedź- to w takim razie albo:
a) nie szanujesz siebie (bo znasz problem z autopsji)
b) nie szanujesz kogoś z rodziny (bo ma/miał taki problem)
c) nie szanujesz kogoś ze znajomych (z tego samego powodu co c) lub...
d) nie szanujesz swoich pacjentów jako psycholog/lekarz/terapeuta
W każdym z wyżej wymienionych przypadków bardzo Ci współczuję, bo ewidentnie w którejś roli społecznej sprawdzasz się słabo.
Kolejna mądrość z cyklu - wiem wszystko, a ty nic, bo robię takie i siakie studia :P A masz jakieś doświadczenie w tej dziedzinie? Masz świadomość jak wielu jest ludzi, którzy walczą latami o osobę uzależnioną, a ona ma tę pomoc głeboko w poważaniu i rozwała innym zycie? I uważasz, że, dla przykładu, kobieta, która latami walczyła o to by jej mąż wyszedł z uzależnienia, a on nic sobie z tego nie robił, tylko zmarnował jej życie wybierając alkohol, kobieta, która ucieka z domu z dziećmi,bo schlany mąż chce je bić, że ona nie ma prawa takich ludzi nie szanować?? Bo z nią coś jest nie tak? Może zdejmij odznakę nadwornego mędrca, bo nie masz zielonego pojęcia o życiu współuzależnionych. I tak - nie szanuję takich ludzi. Bo wybierają pójście na łatwiznę, zamiast walczyć o swoje zycie, walczyć z nałogiem.
Jeśli nie żal ci TAKICH ludzi to o uzależnienach gówno wiesz, albo jesteś zwyczajnym psychopatą. Ciesz się, że nie masz zbyt rozwiniętej wrażliwości. Tak żyje się łatwej.
BTW. Jeśli chodzi o winę to przecież można powiedzieć, że byli winni wszyscy i nikt. Z jednej strony czy ktokolwiek jest winny tego, że nie potrafi sprostać problemom? Z drugiej, czy można kogokolwiek winić za czyny innego człowieka? Z racją jest jak z dupą... Słuchając historii osób uzależnionych na pierwszy plan wysuwa się ogromna bezsilność wobec nałogu. Jest to wielki dramat. W gre wchodzi wiele mechanizmów. Smuci mnie to, że jedyne co potrafię w tej kwestii zrobić to cieszyć się, że jak do tej pory nie musiałam sama się z tym zmagać. Pocieszenie jak każde inne.
Amy miała wokół siebie kochające osoby, które robiły wszystko co mogły by przestała brać. Miała też wiele osób, które potrzebowały jej do swoich korzyści. Jak każdy z nas. Mi bardzo spodobały sie słowa T.B. Nic w końcu nie uczy nas jak żyć jak czas.
A zastanawiałeś się skąd wzięło się u niej to uzależnienie? Bo twoje komentarze brzmią jakbyś nie miał wiedzy o uzależnieniach.
mam podobne odczucia. jeszcze jedna znacząca scena: kiedy Amy dochodzi do siebie na jakiejś wyspie i chce się spotkać z ojcem, a ten bez jej wiedzy przyjeżdża z... dziennikarzami. tymi, którzy na co dzień nie dają jej żyć. bo kręci dokument (tak na prawdę o sobie) "moja córka Amy". i dokładne odbicie tej relacji w scenach z zaćpanym mężem, który pozuje do zdjęć u znanego fotografa, bo przecież jest sławny, dzięki Amy. widać nie znała innego rodzaju relacji z mężczyznami, obaj na niej żerowali.
Wlasnie kochany tatus, zainteresowal sie nia dopiero ja zaczela robic kariere, a kiedys go nie bylo przy niej, kiedy napewno bardziej go potrzebowala w dziecinstwie, bo moze nie doszloby do tego, ze miala depresje, bulimie i sie uzaleznila (destrukcja w rodzinie, ktora czesto odpowiada za rozne uzaleznienia i choroby), a jak juz sie uzaleznila tatus nie widzial potrzeby aby poszla na odwyk, Straszne...
Pamiętam dokładnie ten czas naśmiewania się mediów z Amy. Pamiętam te migawki z jej "pijanych" koncertów i tego w Serbii. I nikt wtedy nie przystanął i nie zapytał "dlaczego?". Była pożywką dla szukających sensacji mediów. Po tym filmie zrozumiałam Jej dramat. Bardzo dobrze, że był to dokument, a nie jakiś fabularny gniot.
Amy nie miała rodziny, która uczy dziecko jak się chronić i samemu zapewniać sobie bezpieczeństwo. Na dodatek była bardzo młoda i nie zdążyła dojrzeć. Później już nie miała szansy bo narkotyki i alkohol wpędzały ją w ciągły strach i dolegliwości fizyczne. Na dodatek wiele wypowiadających się tu osób sądzi że uzależniony człowiek ot tak po rozmowie z kimś kto wykaże w paru banalnych zdaniach jak to źle pić i ćpać natychmiast przestanie ... Na tym właśnie polegają te choroby, że nie można przestać ćpać, jeść i rzygać, pić itd a ludzie rujnują swoje życie, zdrowie i umierają. Amy była bardzo schorowaną osobą, ciężko chorą na conajmniej trzy śmiertelne choroby alkoholizm, bulimię, narkomanię w komplecie z nimi jeszcze chodzi depresja - również śmiertelna. Przeogromnie jej współczuję bo miała niewielkie szanse aby bez zaplecza rodziny, poczucia wewnętrznej wartości i pewności siebie wykaraskać się z tak ciężkich chorób.