Wysłałam maila do TVP1 z zapytaniem o tą wersję dubbingu, i póki co nie planują emisji,
aczkolwiek sugestię przekażą. Może więc, jeśli więcej osób wyśle takie zapytanie, szybciej
się ruszą i wkrótce zobaczymy "Anastazję" w wersji z Joanną Trzepiecińską? Co Wy na to?
O, byłoby świetnie!
W takim razie ja się przyłączam i zaraz wysyłam swoje zapytanie, tylko... Mogłabym prosić o adres mailowy?
Dzięki! :) I naprawdę nie ma sprawy, sama chętnie obejrzę tę wersję, bo niestety, moje podkładanie dźwięku pod obraz też nie wyszło, bo jeśli w którymś miejscu już wydawało się, że jest idealnie - w innym porażka. Możliwe, że źle został zgrany... Ale w każdym razie przesłuchałam go sobie, i myślę, że wiele fragmentów jest przetłumaczonych lepiej od tych z wersji ze Skrzynecką. Podpadło mi tylko jedno jedyne "kochanie" Dymitra, ale poza tym - same pozytywne wrażenia. :D
To tak jak mnie, jak usłyszałam to "Aniu, kochanie, to ja", myślałam, że walnę z całej siły głową o biurko... Jakby to autorzy oryginalnych dialogów usłyszeli, to by zwątpili... Ale ogólnie, i tak to jest lepsza wersja niż ta kinowa. Trzepiecińska ma dużo lepszy głos, i taki charakterny. :D Mogłaby nawet się równać z Meg Ryan, a to już sztuka. :D
Lubię jej barwę głosu i faktycznie, mogłaby się równać z Meg, choć ja osobiście wolę oryginalny dubbing. W każdym razie jest o niebo lepsza od Skrzyneckiej, chociaż wychowałam się właśnie na tamtym dubbingu. W roli Dymitra to już wybitnie kocham Johna Cusacka, chociaż ci dwaj polscy nie są źli, w sumie bardzo podobni, więc nie umiałabym wybrać. :) Nie mogę tylko przeżyć Puszka i Muchy... Pooka to w końcu takie fajne imię!
Ta, Puszek to był głupi pomysł, ale przynajmniej bardziej przypomina (w brzmieniu) słowo Pooka, choć znaczy coś zupełnie innego. Pooka to po prostu chochlik. :D A co do oryginalnej wersji językowej, to popieram, jest najlepsza. :) John Cusack naprawdę przeszedł samego siebie, i dzięki "Anastazji" w ogóle go poznałam, i szybko stał się moim ulubionym aktorem.
To tak jak ja! Po "Anastazji" obejrzałam z nim wiele filmów i strasznie go lubię. Nie na pierwszym miejscu, ale gdzieś w pierwszej dziesiątce moich faworytów się plasuje.
I jeszcze a propos oryginalnego dubbingu, strasznie podobał mi się rosyjski akcent cesarzowej wdowy, cara (z początku filmu; w scenie snu Ani mówił już chyba normalnie), Włada i Sophie, Rasputina i właściwie większości ludzi niebędących głównymi bohaterami, tj. Anią i Dymitrem. W polskiej (tej kinowej) wersji chyba tylko Maria tak fajnie zaciągała, a szkoda...