Filmy Rona Howarda oparte na książkach Browna dobrze się ogląda, są zrealizowane po
mistrzowsku. Podobnie literackie pierwowzory - majstersztyki. Kiedy zaś wszystkie te teorie
przeanalizujemy na chłodno, wrażenie jest jedno: stek piramidalnych bredni okraszonych
hollywoodzkim rozmachem. Kłopot w tym, że Brown tworzy idiotyczne fikcje wplatając w nie wątki
historyczne. Jest mistrzem manipulacji.
Ludzie zapominają że to TYLKO KSIĄŻKI. :-D Mają dawać rozrywkę i relaks.
I raczej nie powinno się brać do serca tego co jest napisane.
Lol.
Dan Brown nie jest żadnym historykiem ani uczonym; jest pisarzem, więc może pisać o czym chce. Ważne, by miało to jakikolwiek sens i było ciekawe dla czytelnika.
Niektórzy nie rozumieją, że to fikcja. Może z wyjątkiem ksiązki "Kod Leonarda da Vinci", która miesza fikcyjnych bohaterów i ciąg zdarzeń z rzeczywistymi tezami opisanymi w innej książce, za co właśnie Brown został oskarżony o plagiat.
Czy Ty czytałeś te książki?
Nie drażnią Cię przekłamania, wygładzania i naciągania?
To co piszesz pasuje do kogoś, kto książek nie czytał, albo jest nimi tak zafascynowany, że przełknie nawet kiciarską ekranizację.
Ale spoko, każdy ma inaczej. Mnie temat katolickiego syfu drażni, ale Brown jest świetnym pisarzem i tylko dlatego to tknąłem. Filmy są dla mnie denne, choć miałbym inne zdanie, gdybym nie znał książek.