Całkiem niezły horror z całkiem sprawnie użytym "jump scare". Tak jak w wielu nowych horrorach nie podobało mi się to, jak używano ten rodzaj straszenia (przykładowo "The Woman In Black" z 2012 roku) tak tutaj akurat bardzo dobrze się to sprawdza. Oczywiście, nie we wszystkich przypadkach, ale przeważnie sceny z wykorzystaniem jump scare'ów robią swoje i spełniają zadanie, a co najważniejsze, przy tym wszystkim nie psują mrocznego klimatu.
Tak, klimat jest dosyć mroczny. Ba, sekwencja z porzuconym wózkiem dziecięcym i bohaterką uciekającą najpierw windą, później klatką schodową przypomina najlepsze tego typu sekwencje z azjatyckich "ghost stories". Aż szkoda, że nie było tutaj tego więcej, bo ta scena robi wrażenie autentycznie strasząc, a atmosfera grozy jest wówczas wyjątkowo mroczna. W ogóle najlepsze sceny dzieją się właśnie kiedy bohaterka zostaje sam na sam z opętaną lalką.
Niestety film nie urzekł się minusów, które w znacznym stopniu psują seans. Historia jest wtórna i mimo tego, że opowiedziano ją w całkiem dynamiczny i pełen akcji sposób to raz po raz pojawiają się motywy, które znajdują się w każdym horrorze o nawiedzonym domu czy opętanym przedmiocie. Właściwie to można przewidzieć każdy kolejny moment scenariusza.
Aktorzy nie stanęli na wysokości zadania i trudno tu kogokolwiek wyróżnić. Ich gra aktorska jest sztuczna i zwyczajnie pozbawiona serca, a w tym niby dramatycznym, poruszającym zakończeniu wygląda najgorzej. Właśnie, zakończenie to kolejna wpadka. [SPOILER!] Przecież to jest przegięcie jak naiwnie wygląda to rozstrzygnięcie filmu, gdy ta nowo poznana przyjaciółka głównej bohaterki bohatersko ratuje rodzinę wyskakując przez okno. Można było tu się postarać przynajmniej o coś bardziej oryginalnego i mniej sztampowego.
Szkoda minusów, bo film ma swoje niewątpliwe zalety. Być może druga część to naprawi, a przynajmniej mam taką nadzieję przed seansem.
Moja ocena: 6/10.