Zaczyna się jak wyjątkowo ociężałe slow cinema, by po pewnym czasie napełnić balonik surowego realizmu aurą tajemniczości, sugerującej aktywność sił nadprzyrodzonych. Od pierwszej do ostatniej minuty w powietrzu unosi się coś złowrogiego i niedookreślonego jednocześnie, napawającego podskórnym niepokojem. Ugruntowany na szeregu zachowawczych dialogów dramat rodzinny w jednej chwili nabiera znamion horroru, z którego wnętrza zioną opary groteskowej komedii. Nie musi jednak wiele minąć, by to ciągłe oczekiwanie na emocjonalne spięcie stało się męczące, a reżyser zaczął się zapadać pod grząskim gruntem własnego snobizmu.
więcej