Z komentarzy wyszło, że należę do motłochu i do tych niewyselekcjonowanych wielbicieli "Piły"... no trudno... przez większą część filmu byłam pewna, że wszyscy w kinie się nudzą, później atmosferę rozluźnił wszystkim znany już lisek i kilka scen. Zaskoczyła mnie dopiero reakcja pani siedzącej koło mnie, która była zbulwersowana tym, że ludzie na sali się śmieją - i wtedy doszło do mnie, że jednak są ludzie, którym film się podoba.... ja uważam, że film był beznadziejny, wyszłam z kina zniesmaczona i zastanawiałam się jak można było takie coś nakręcić i po co?? Jedynym logicznym wytłumaczeniem jest, że autor był ciekawy reakcji ludzi i teraz siedzi i się śmieje z tych wszystkich sporów "inteligencji" z wielbicielami "Piły". Uważam też, że część tej "inteligencji" również była znudzona i w duchu się śmiała z liska, no ale to nie wypada tak się zachowywać oglądając takie "dzieło"... Myślę, że to taki "Pan Tadeusz", którego po prostu nie wypada krytykować, choć większość w duchu myśli, że to wielka szmira...