Arcydzieło pełne symboliki i ochydztwa. Wiedziałem, że film będzie kontrowersyjny, ale nie aż tak. Przerósł moje oczekiwania. Nie stawiam oceny, ponieważ arcydzieła nie powinno się oceniać.
Nie mogę nie protestować jak widzę coś takiego ;) Wszystko co wymieniłeś, cała ta perwersja nie służy temu filmowi. Symbolika została owinięta w wulgarne sceny prowokacji, przez co ten film wiele traci. Pan Lars szukał wielkiej prowokacji, ale we mnie wywołał tylko wielkie obrzydzenie. Film wulgarny, perwersyjny, "ochydny" momentami zasługuje na miano arcydzieła? Jestem bardzo rozczarowany tym filmem, gdyż "Dancer in the dark" czy nawet "Dogville" Larsa były naprawdę filmami zasługującymi na tytuł "arcydzieła", zaś podając nam "antychrysta" w takim przedstawieniu, podał nam kupę gówna, która ku mojemu zdziwieniu zyskała tylu fanów. To, to... co to wogóle jest?
O "Antychryście" można wiele powiedzieć, ale nie to że jest arcydziełem gniotem, czy że jest tuzinkowy. Tuzinkowy to on nie jest, arcydziełem również, gniotem także nie jest. Ot, taka sobie całkiem ciekawa i niegłupia, drastyczna prowokacja artystyczna. Obejrzeć, pozachwycać się zdjęciami, posnuć kilka refleksji na temat naszej ciemnej strony duszy, puścić pawia i zapomnieć ;)