Strachu przed deportacją, zmęczenia, braku perspektyw, trudnych decyzji, niewyobrażalnej presji, konfliktów. Jak w tym wszystkim znajdzie się jeszcze człowiek na skraju załamania nerwowego, katastrofa jest nieunikniona. Może i rozumiałam Pedra, ale go nie polubiłam. To taka osoba, która nie panuje nad swoimi emocjami, byle pretekst powoduje wybuch, sam sobie szkodzi i obwinia za to wszystkich innych i cały świat. Moje współczucie dla tak impulsywnych i niedojrzałych ludzi jest znacznie ograniczone.
Dobrze zagrane, dobrze nakręcone. Przy tych "kuchennych" filmach zawsze uderza mnie, że mamy dwa światy - klientów i pracowników. To zupełnie inne dwa światy.
Patrząc na to co się dzieje w tej kuchni, jak tam się gotuje, myślę bardziej o gotujacych się emocjach ludzkich, to może odechciec się jeść w takiej restauracji, bo tam nie ma radosci gotowania i podawania, tam jest chęć przetrwania :-(
Ale jest ładna scena, jak Pedro przygotowuje kanapkę dla Julii. I to chyba jedyny moment, kiedy widać pasję i radość.