Po oglądnięciu miałem bardzo pozytywne wrażenie. Ponownie świat w filmie zyskuje na klimacie dzięki odmiennemu językowi ( śmiesznemu miejscami, swoją drogą ) Dużo hardkorowych scen, ale na pewno nie zgodzę się z jakąś nieprawdopodobną brutalnością jak to pisali w recenzjach i w magazynach.
Scena w której Łapa ma być złożony w ofierze, przypomniało mi trochę końcówkę Braveheart...
8/10
Twój wpis doskonale o tobie świadczy, no chyba że to pisała twoja siostrzyczka, bo skąd ten film wśród twoich ulubionych??
Od chwili, gdy usłyszałam, że na ekrany kin ma wyjść Apocalypto, wiedziałam, iż jest to dla mnie pozycja obowiązkowa (interesuję się kulturami). Nazwisko Gibson jednak trochę mnie 'przestraszyło', bo po Pasji miałam dość tryskającej na wszystkie strony krwi. Mimo wszystko poszłam do kina i okazało się, że film był rewelacyjny! Brutalności jest tyle, ile potrzeba - nie za dużo, nie za mało. Trzeba przy tym pamiętać, iż w rzeczywistości było o wiele (wręcz nieporównywalnie) gorzej...
Zgodzę się z Tobą, że język Majów wpleciony do filmu zyskuje na klimacie. Dzięki temu można jeszcze bardziej zbliżyć się i wczuć w tamte czasy, choć oczywiście to, co zobaczyliśmy na ekranie, jest filmem fabularnym, a nie historycznym (!).
Apocalypto mistrzowsko trzyma w napięciu. I chociaż momentami jest bardzo przewidywalnw, nie przeszkadzało mi to w podziwaniu produkcji Mela Gibsona. Udowodnił on, że w roli reżysera jest perfekcyjny tak samo, jak w grze aktorskiej (a może nawet bardziej...?). Bynajmniej mnie to w zupełności wystarcza. Wyszłam z seansu mocno związana emocjonalnie z głównym bohaterem. Ba, w trakcie nawet zakręciła mi się łezka.
9/10