Film ogólnie dobry, ale zabrakło wykończenia.
Sam film za bardzo koncentrował się na pojedynczym wątku.
Połowa filmu przedstawia ucieczkę łapy jaguara przed prześladowcami, a miałem nadzieje na głębsze przedstawienie problematyki Podboju Azteków przez Corteza, a ta została ukazana w marginalny sposób.
Na upartego można by powiedzieć, że Mel Gibson dotknął jednego z ważniejszych powodów upadku cywilizacji południowo amerykańskiej- wojny domowej plemion.
żeby to dostrzec trzeba spojżeć na film z troszeczke innej strony.
Myślę że film można polecić z czystym sercem, choć nie jest najwyższych lotów.
Osoby nie interesujące sie historią mogą się odrobinkę przynudzić:)
ale to byli majowie a nie aztekowie tamci byli troszkę póżniej i głębiej w lądzie
"Na upartego można by powiedzieć, że Mel Gibson dotknął jednego z ważniejszych powodów upadku cywilizacji południowo amerykańskiej- wojny domowej plemion.
żeby to dostrzec trzeba spojrzeć na film z troszeczke innej strony."
I tu sie przyczepie. Jakie na upartego? Przecież pierwszy cytat na samym początku filmu mówi o nim wszystko. Mel chciał pokazać , że tak naprawdę Cortez przypłynoł ich dobic a nie podbić. Co do tego pościgu to troche z dłógością przegioł ale ostatnio lubuje się w krwawych pokazach. A co do braku zakończenia. Przecież wszyscy wiedzą jak to się skończyło. A pokazanie nagle drógiej połówki filmu o europejczykach było by dla mnie zejściem z tematu.
Nie ma różnicy czy to byli Aztekowie czy Majowie bo "Apocalypto" opowiada tak na prawdę o niczym. Pirmaidy w tym filmie nie są Majów, o cywilizacji Majów też się nic nie dowiadujemy. Dowiadujemy się za to jak wygląda tętniczka na skroni i tapirze jaja - to wszystko o czym dowiadujemy się z tego filmu.