Czytam komentarze - podzielone (i bardzo dobrze) i w żadnym nie znalazłem wzmianki o samej końcówce filmu. Gibson jako reżyser świetnie odwołuje się do skojarzeń, symboliki ("Pasja" to jedna wielka symbolika).
Piszecie o rzezi, jakiej dokonywali Majowie na schwytanych, o pościgu, pojmaniach, ucieczce, walce, akcji. Wszystko to prawda. Film przygodowy w pełnym tego słowa znaczeniu.
Mnie wprawiła w zadumę, a potem w zachwyt końcowa scena, kiedy ci "okrutni" Majowie dostrzegają statki hiszpańskich konkwistadorów. I ta scena moim zdaniem tworzy przesłanie filmu.
Gdy widzimy statki Hiszpanów, nagle te wszystkie okrucieństwa stają się jakby nierealne. Już są przeszłością. Majów już nie ma. A wszystko, co się wydarzyło, jest jak blaknąca fotografia.
Zagłada, apokalipsa, apocalypto...
Oczywiście, moim zdaniem.
Może nie koniecznie statki konkwistadorów łupieżców - bo zaraz ktoś się przyczepi. Nie zmienia to jednak sensu sceny.