spodziewalem sie czegos ciekawszego a wyszla taka krzyzowka...cos jak indianski rambo mniej przypakowany z niby kultura majow + trzoche rzezni...niczcym mnie ten film raczej nie zaskoczyl..gdy ogladalem mysle sobie ja bym tu dal jakis wodospad i sobie w myslach go wyobrazilem...kilka sekund...no WODOSPAD!! troche inny niz moj ale jednak:P pozniej jak babka dostala skorczow mysle sobie ze mogliby porod w wodzie...no i sami wiecie co bylo:) zreszta w chwili gdy zaczelo padac powinni sie cieszyc a nie schizowac bo zaloze sie ze maly umial plywac i gdy wody bylo by dosc duzo mogli by spokojnie wyplynac stamtad..nagla akcja porodowa skomplikowala troche sytuacje ale gdy juz urodzila to spoksik..a teraz to co mnie najbardziej irytowalo:
pomijam wszystkie ozdoby i dziary bo to bylo do przelknieca..natomiast wqrzalo mnie
brak zarostu na twarzy bo z tego co wiem czlowiek w toku ewolucji gubi owlosienie a nie zyskuje ale ok nie znam sie byc moze tak bylo w sumie w innych filmach indiance tez nie maja brody slyszalem chyba ze tak genetycznie maja wiec ok pomijam...pomijam nawet fakt wymyslnych fruzyr ktorych dzisiaj nie ulozylibysmy na tafcie super strong ale co tam moze mieli wyciag z jakiejs zieleniny...ale najgorsze to ze przez praktycznie caly film zastanawialem sie i nie dawalo mi to spokoju...kto i czym do diaska wykrawal im na glowach wymyslne wzorki z wlosow??..gustownie golil czola tudziez nad uszami czy nawet z tylu?? wyczarowywal paseczki , ząbki , pazurki, trojkaciki, kreseczki i inne bajery no i przedewszystkim czym?? ociosanym kamieniem?! no watpie:/ przegieili z charakteryzacja:/ ogolnie moze byc ale nic specjalnego..chwilami nudnawy..