Mam wielką prośbę: Bardzo proszę, aby internauta Shhh nie pisał więcej recenzji. Nawet o bajkach Bolek i Lolek. Wprowadza ludzi w błąd.

W przypadku filmu Apocalypto recenzent Shhh jest albo nieobiektywny (czytaj umyślnie nieobiektywny), albo nie zrozumiał filmu i zamiaru reżysera, a już na pewno nie (czyżby nigdy nie oglądał?) wie, o co chodzi z gatunkiem filmu gore.

W filmie, owszem, jest sporo "przemocy". Ale tak właśnie było w tamtych czasach: w Meksyku, wśród Polan i Piastów, nie wspominając o Wikingach czy Germanach. M.Gibson odszedł (i słusznie) od groteskowych scen dzisiejszego mordobicia, np. dwóch chłopów na schwał kopie się po twarzach butami nr 43 przez 7 minut i żadnemu nie kapie krew, nawet z nosa :)) A w rzeczywistości wystarczy jedno mocniejsze kopnięcie w twarz rosłego chłopa, aby przetrącić mu szczękę i aby ten padł nieprzytomny do końca trwania filmu.

Apocalypto nie jest filmem brutalnym, jest normalnym, i chwała M.Gibsonowi, że chciał popracować trochę nad realistycznymi efektami. A że z historią ciut na bakier? Cóż, przy okazji filmu usłyszałem język Indian, którego pewnie nigdy bym nie usłyszał, gdyby nie Gibson.
Może wtedy nie znano takich żartów jak prezentowane w filmie, na pewno nie znali pojęcia "jądra", może nie uprawiano seksu w sposób, który rozbawił nas przed ekranem, ale reżyser nie robił filmu o historii lecz opowiedział epizod!! Reżyserowi przysługuje prawo twórcy, czyli wybranie takich środków przekazu, aby widzowie również uczestniczyli w filmie.

To jest film dla ludzi o mocnych nerwach, a nie dla tych, którzy wolą romantyczne historie o miłości, w których największą brutalnością jest pozostawienie pięknej kobiety (mężczyzny) w ciepłym łóżku i pójście do pracy.