jeśli juz ktoś chce obejrzec film o dramacie holocaustu to niech obejrzy pianistę tamten jest chociaz bardziej realny i ogólnie ciekawszy.
nie zgodze sie ze pianista ukazuje lepeij los ludzi ktorzy trafili do obozu, mi ten film az sie tak bardzo nie podobal ale akurat ukazanie reliow jakie panowaly w obozach koncentracyjnych wyszlo kapitalnie.
sprostowanie: w "Pianiście" nie ma ukazanego życia w obozie, tylko w getcie
warszawskim oraz pokazana jest zrujnowana Warszawa. A to są dwa
diametralnie różne tematy: obóz - getto. Nie wprowadzaj w błąd. pozdrawiam
Jak na razie do dzisiaj-nie ma doskonalszego obrazu obozu
koncentracyjnego-niż "Pasażerka" Munka i "Ostatni etap"
Jakubowskiej..Pianista jest zrobiony z wielką dbałościa-ale obraz
Umschlag Placu-jest..niemal sielankowy w porównaniu z
rzeczywistościa..Umschlag Plac..to spędzanie Żydów po okresie pobytu w
gettcie-po takim czasie,w którym ludzie z głodu marli na ulicach;byli
opętani strachem i beznadzieją;stłoczeni w niewiarygodnej ilości na tak
małym obszarze..A tu..idą ludzie..czysto ubrani;uczesani;o wypoczętych
twarzach;w niepogniecionych,eleganckich ubraniach..Tam było piekło!Na
Umschlag Placu..słychac było wycie i płacz ludzi;krzyki i strzały
żandarmów ładujacych ludzi do wagonów..Rozdzierające krzyki kobiet-
którym odbierano dzieci;niemowlęta..Niemowlęta rzucano na podłodze sali
gimnastycznej pobliskiej szkoły..Gdy się weszło-podłoga usiana była tymi
becikami krzyczacych z głodu i pragnienia niemowląt..Tak więc..Umschlag
Plac z "Pianisty"..nie przekonuje..Jest tam kilka błędów-gdy Szpilman
wychodzi przez okno szpitala i widzi..ulicę pełna gruzu-wszystkie domy
zbombardowane;w ruinie-a..latarnie wszystkie stoją i to..prosto..Poza
tym..gdy Szpilman gra na życzenie tego Niemca-para zimna bucha z jego
ust..Z ust Niemca-który jest w tym samym pomieszczeniu-nic nie
bucha..Wiem,że to drobiazgi-jednak..zauważalne..
dobbiacco_attersee - a widziałeś/łaś Grey Zone, Kornblumenblau, Ucieczka z
Sobiboru? Mogłabym tak dalej wyliczać. Widziałam bardzo wiele filmów na
temat obozów, ale trudno by mi było z taką łatwością szafować, który jest
najlepszy i to tylko biorąc pod uwagę, w jakim stopniu oddaje realizm
tamtego strasznego czasu. Film "Pasażerka" ma przede wszystkim walory
psychologicznych napięć pomiędzy bohaterkami, zaś Polański w "Pianiście"
wspaniale oddał losy sławnego muzyka, bo to było jego nadrzędnym celem - a
w ogóle nie rozumiem, jak można pisać o "Pianiście" przy obozowej tematyce
filmów... No comment.
Poza tym wcale nie byłoby problemem oddać w filmach fabularnych dokładny
realizm chociażby wyglądu Umschlagplatzu (bo tak się pisze to słowo) tak
jak jest on opisany w źródłach historycznych, tylko po co? Powstało mnóstwo
filmów dokumentalnych, które są dokładnym obrazowym przełożeniem źródeł
historycznych.
Jeśli ktoś narzeka na film na temat holocaustu tylko dlatego, że na
Umschlagplatzu ludzie nie mieli pogniecionych ubrań.... to dla mnie jest to
dość niedojrzała i naiwna krytyka...
Dziękuję za poprawienie nazwy Placu-rzeczywiscie błędnie napisałam..Dla
mnie szczegóły są ważne..Może dlatego,że sama w zawodzie artystycznym
spędziłam bezmała 4 dziesięciolecia..O "Pianiście wtrąciłam tylko ze
względu na podniesiony temat..Widziałam"Szarą strefę"-to był bardzo
dobry film;ale ukazywał obóz zza pewnej bariery-to była bariera niemal z
tamtego świata-bo Sonderkommando było wybierane co 3-4 miesiące i
gazowane z innymi więżniami po upływue tego czasu;dlatego miedzy innymi
było to powstanie-bo wiedzieli,że nie mają nic do stracenia....Stąd ich
dozwolony dostęp do żywności i zwłaszca alkoholu-który miał im pomóc
przeżyć ten czas z wyrokiem i..przy takim zajęciu.."Diabeł tkwi w
szczegółach"..Widząc dokumentalne zdjęcia z getta-kobiety z trupkiem
niemowlęcia snujacej się ulicami getta-wśród trupów leżących na ulicy i
snujacych sie,dosłownie wraków ludzkich-z których owa
sytuacja;beznadziejność i przeczucie umierania;a zwłaszcza nędza i głód-
wyzierały z każdego spojrzenia;gestu-takie pokazanie Żydów idących na
transport do Treblinki-a wiedzieli,gdzie jadą i z jakiego powodu-
jest..wprowadzaniem ludzi w błąd..Wielu powie-"jeszcze tak żle nie
mieli;jacy odpasieni"..zresztą..wiemy,jakie potrafią być opinie o
holocauście..Zawsze książka jest lepsza od filmu;chyba więcej czynników
oddziaływuje na podświadomość i na wyobraznię- i potem w zderzeniu z
obrazem kinowym-można odnosić właśnie takie wrażenia..Akurat..ten film-
nie dorósł szczegółami do poziomu tego,o czym opowiadał..Komendant sam
nie chodził do więżniarek-miał się kim wysługiwać-a już na pewno nie
wdawał sie z nimi w pogawędki-bo każda taka próba kończyła by sie kulą w
głowę..Rózne rzeczy są dla nas ważne-Tobie wystarczy symbolika zdarzeń
marszu na Umschlagplatz-mnie brakuje szczegółów,które by nmówiły o
poziomie sponiewierania tych ludzi..Jak i tych w obozie..
Nie, ja nie napisałam, że nie brakuje mi realizmu niektórych scen. Tylko
stwierdziłam, że rozumiem, że reżyser mógł mieć inne cele. Znam realia
obozowe z rozmaitych lektur (jam polonistka jest :) i dlatego, że
interesuję się tymi tematami.
Powiem Ci tak - jak człowiek uświadomi sobie, jakie jest podejście do
holocaustu w Polsce przez wielu ludzi, to ręce opadają... I tu nie pomoże
nawet najbardziej uderzający obrazami film.
Dzisiaj w ogóle uodporniliśmy się na takie sceny - na co dzień różnorodne
tragedie wyzierają z tv, netu... Chociażby wczoraj - informacja o tragedii
na Haiti - a potem reklamy i konsumpcjonizm i jakieś teleturnieje. A że
zginęło minimum 100 tys osób? No to co, przecież nikt nie będzie płakał.
A jeśli chodzi o szczegóły - dla mnie też są ważne - nie wiem, czy
zauważyłaś - jest taka scena, gdy facet, który miał się opiekować
Szpilmanem, wychodzi z mieszkania i salutuje... wyciągając prosto rękę???
Ja patrząc na tę scenę zdębiałam.
To ciekawe! Mam "Pianistę"i chętnie do niego wrócę!Poziom wiedzy o -dla
nas-sprawach elementarnych-jest zastraszający! Młodzi ludzie naginaja
rzeczywistośc do..gier komputerowych-gdzie..walka i zabijanie jest..niczym-
ładuje tylko punkty..Ja nie gram,bo tego nie znoszę-ale czytałam,że gry
rozwijają mózg..Poza tym..ludzie za mało czytaja-pasąc mozg"gotowcami"..Ja
czytać zaczęłąm bardzo wcześnie-w wieku 5 lat..Chorowałam i leżąc
miesiącami w łóżku ..Czytałam i do dziś nie potrafię zasnąć bez porcji
czytania..Są teraz "audio-booki"-bardzo pozytywna inicjatywa-z małym
wyjatkiem:słuchając czytelnik nigdy nie pozbędzie się skłonności do błędów
ortograficznych i gramatycznych-bo nie działą u niego pamięć wzrokowa..Ja
także słuchałam "książek mówionych"-tak się wtedy nazywały-z Biblioteki
takowych dla Ociemniałych i Słabowidzących-moja Mama kilka lat przed
śmiercią straciła wzrok..Więc..i ja korzystałam-wróciwszy póznym wieczorem
z pracy i podszykowując obowiązki na następny dzień..Bardzo to lubiłąm..To
był okres,że..w łóżku mogłam tylko książkę otworzyć-i zasypiałąm ze
zmęczenia..Teraz pasjonuje mnie kino..Ale nie wszystkie gatunki;miałam
zwiastun Avatara-bardzo ładny-ale..nie palę się,bo..aktorstwa tam jest
niewiele i boję się,ze poczuję się,jak..w grze komputerowej..Pozdrawiam!