hmm no cóż. Amerykański film. Nawet nie był kręcony w Polce tylko w jakiejś Kanadzie i na Litwie. Może jedna scena była realistyczna. Ostatnia, gdy szli do komory gazowej. I tak nie oddaliby tego samego klimatu w filmie co Polacy. Najlepsze filmy o II WŚ kręcą Polacy bo to raczej z ich perspektywy możemy oglądać co się tam działo. A jeszcze lepsze są stare filmy. "Korczak" czy "Kanał" . Niedawno leciały w telewizji.. Przejmujące.. na każdym płakałam. Bo to było realistyczne.
Całkowicie się zgadzam z autorką tematu. Amerykańska próba realizacji czegoś o czym nie mają najbledszego pojęcia.
Hmm.. A mi się wydaje, że w sumie to nie masz racji. Owszem w Ameryce nie wiedzą prawie nic co tak naprawdę przeżyli Polacy w Oświęcimiu, ale i my Polacy też tego nie wiemy. Dlatego, że wiedzą to tylko ci co co tam byli i to przeżyli, a oni nie tworzą tych filmów. Gdyby film był produkcji polskiej to i tak byli więźniowie obozowi by go nie tworzyli, tylko inni Polacy, którzy tego nie doświadczyli i ich wiedza na ten temat byłaby taka jak i tych amerykanów, bo to, ze jesteśmy polkami nie czyni z nas ani ofiar tej zbrodni, ani wszystko o niej wiedzących. A ja się ciesze, ze za granicą tez pamiętają o tej zbrodni, choć wydaje mi się, ze ten film jak zwykle robiony był tylko dla pieniędzy, bo wiedzieli że to dobry temat na doby film...
jak Polacy nie wiedzą co się wydarzyło w Oświęcimiu ? po 1wsze to nie był film o Oświęcimiu a po 2gie kto o tym lepiej nie wie jak Polak? to tak jakbysmy my zabrali sie do krecenia filmu o Amerykanach. Zamachowski w roli Lincolna i wszystko jasne.
pozdrawiam.
Pomimo tego, że dla mnie również film był lekko naciągany, to płakałam (scena z niemlowakiem i oczywiście końcowa scena w komorze)..Film daje do myślenia, pomysł na fabułę również nie najgorszy, ale faktycznie czegoś w nim brakuje:/
Ta, zgadzam się. W ogóle do mnie ten film nie przemówił. Fakt, poruszony temat jest ważny i nie wolno nam zapomnieć o wydarzeniach z tamtych lat. Ale nie.. nie wyszło im :| Na szczęście jest wiele innych, bardzo dobrze, realistycznie zrobionych, poruszających filmów o tej tematyce.
Ja tylko zauważę, że film nie miał aspiracji historycznych czy dokumentalnych :o) A poza tym w Ameryce może i coś wiedzą na ten temat, bo dużo Żydów tam wyemigrowało. Też tych, którzy przeszli przez obozy. Nie możemy sobie rościć wyłączności na mówienie o czymś, bo to przecież głupota :o)
po co kręcić film o czymś o czym się nie ma pojęcia? ok mają wiedzę historyczną ale co z tego? Ja nie mówie o jakiś tam pogódkach historycznych tylko o sentymentalizmie. A jak film może nie mieć aspiracji historycznych jeśli odnosił się głównie do II WŚ? To nie są zmyślone historie.. to są fakty któe sprawiają, że film staje się także filmem historycznym .
:)
wiesz, biorąc pod uwagę, że bohaterka przenosi się ileśtam lat wstecz, że jest wymyśloną postacią, to jednak nie można tego uważać za film historyczny/dokumentalny. poza tym nie sądzę, że powinniśmy mówić, że tylko my mamy o tym pojęcie. znamy tylko fakty i opowieści starszych - dokładnie to samo, co Amerykanie. a to, że im film nie wyszedł (wg niektórych), nie jest kwestią tego, że nie są Polakami.
więc ja nie powiedziałam, że POlacy idealnie znają historię tamtych czasów tylko, że POlacy wg mnie przynajniej lepiej oddaliby ''nastrój'' tamtych lat. Spójrz np na "Pianistę" Polańskiego. Film rewelacyjny.. mimo, że zazwyczaj filmy historycznie nie dostają uznania krytyków filmowych to właśnie ten film go uzyskał.. i wg mnie jest to zasługa świetnego reżysera. A wracając do "Arytmetyki..." postać może być wymyślona jak najbardziej.. ale fakty sprawiają, że ten film można zakwalifikować do historycznych.. Jest to dramat - dziewczyna przenosi się w czasie i widzi śmierć ludzi.. jest to również film historyczny - II WŚ .. wywożenie ludzi do obozów.
cóż, sądzę, że żadna z nas nie przekona tej drugiej, pewnie racja jest gdzieś pośrodku :o)
pozdrawiam!