Tego filmu nie da się oglądać. To znaczy nie da się go oglądać, jeśli nie kocha się Johna Barrowmana tak jak ja. W przeciwnym razie ten film może zabić:
* film jest nudny jak nocny maraton "Mody na sukces", nawet sceny miłosne są drętwe
* główna aktorka umie zrobić dwie różne miny, tylko nieznacznie się od siebie różniące
* efekty specjalne przypominają filmy sf z lat sześćdziesiątych
* muzyka absolutnie nie pasuje do fabuły, zabija napięcie zamiast je zwiększać
* rekin jest iście groteskowy
Słowem, jeśli nie jesteście fanatycznymi fanami Barrowmana nie oglądajcie tego badziewia, bo może Wam poważnie zaszkodzić. W ogóle nie rozumiem po co kręci się takie filmy.