Mam spory dylemat oceniając ten film. Z jednej strony świetne sceny, świat przedstawiony serio jest realistyczny i ciekawy, przyjemnie się ogląda. To najmocniejsza część filmu, potem przechodzimy do fabuły która też jest całkiem ok, jedyna ocalała, musi zmierzyć się ze złolem. Motyw jakich wiele. Ale jak przejdziemy do realizacji, to jest dramat:
- "zdejmijcie neurozłącze - tylko wersje niecyfrowe" - po założeniu neurozłącza komputer uzyskuje dostęp do wspomnień, więc po co takie tajemnice?
- atak ok, ale okręt wojenny zostaje zaatakowany i pokonany niczym 5 latek w piaskownicy,
- skafander/mech głównej bohaterki, jest wyjątkowy, bo inne zostały podziurawione jak ser szwajcarski, a u nas dzielnie znosi ostrzał.
- osunięcie się ziemi jak możemy latać? no oczywiście że spadamy w przepaść
- mech zhakowany - o nie, zgoda na pełną symbiozę naprawiła wszystko
- odpalmy paliwo nuklearne - zwykły wybuch
- od czego zatrzymuje się serce? nie wiem
- od czego bohaterka ożywa i jeszcze przemieszcza się niczym w dragon ballu? nie wiem
- kto wezwał pomoc? nie wiem
- dlaczego dowództwo to amatorzy? nie wiem
- bohaterka dostaje w nagrodę nowego ulepszonego mecha - rewelacja, tylko że ona nie jest w tym pionie/dziale
Ogólnie film fajny, jeśli się przymknie oko na logikę, czasami nawet oba.