Attack on Titan: The Last Attack

Shingeki no Kyojin: The Last Attack
2024
8,6 1,2 tys. ocen
8,6 10 1 1171
9,5 2 krytyków
Attack on Titan: The Last Attack
powrót do forum filmu Attack on Titan: The Last Attack

100/10

ocenił(a) film na 10

Nie rozumiem tych narzekań ludzi na zakończenie a specjalną scenę po napisach odczytuję jako komentarz na mieszaną reakcję.

oleksiey2000

Trochę z opóźnieniem się wypowiadam w temacie, ale chyba lepiej niż wcale ;) Ja trochę rozumiem narzekania ludzi na zakończenie. Z początku sam byłem mocno zawiedziony finałem, z czasem zacząłem go doceniać i patrzeć z innej perspektywy, ale nadal mnie nie przekonuje do końca. Najgorsze są dosłownie te ostatnie 30 minut. Wszystko od rozmowy Erena z Arminem. Autor tej historii stworzył literackie arcydzieło, ale na samym końcu się totalnie wyłożył w tak wielu przypadkach, że to aż niewiarygodne. Rozbuchanie wątku romantycznego między Erenem i Mikasą na maksa w sytuacji, gdy przez cały serial nigdzie tego nie było widać (Mikasa zachowywała się jak nadopiekuńcza siostra/matka, a Eren cały czas się na nią wkurzał za to, że traktuje go niemal jak dziecko). Dla mnie to czysty fan service. Ta spowiedź Erena to też jakaś żenada, w mandze to było jeszcze gorsze, jedna z najgorzej napisanych scen jakie w życiu widziałem. Eren nagle z gigachada zmienia się w emo płaczącego gówniarza, który marzy by Mikasa go opłakiwała 10 lat po śmierci. Armin usprawiedliwiający i rozumiejący to, że Eren wykosił 80% ludzkości. To tak odstawało od poziomu wszystkiego wcześniej, że po raz pierwszy w życiu oglądając jakikolwiek film czy serial miałem poczucie, że coś tu się nie zgadza, czy może oglądam jakąś złą wersję, albo tłumacz coś źle przetłumaczył. Po tym wszystkim co zrobili trudno mi też było zaakceptować fakt, że Annie czy Reiner doczekali lepszego losu niż Mikasa czy Levi. Jasne, mogę ich zrozumieć i po trochu empatyzować, ale nadal to nie były postaci zasługujące na happy end. Sceny podczas napisów z jednej strony boleśnie prawdziwe - wojny nigdy się nie skończą. Bardzo aktualny przekaz. Z drugiej jednak, skoro Eren widział dokąd to prowadzi to nie bardzo rozumiem czemu jego wybór miał być tym najlepszym. Kochał swoich przyjaciół i dlatego musiał poświęcić 80% ludzkości? Omawiany wcześniej plan eutanazji, choć też tragiczny, miałby o wiele lepsze skutki dla wszystkich. Wydaje mi się, że lepiej się nie urodzić niż zabijać już żywych ludzi. I jeszcze te ostatnie sceny po śmierci Erena, gdy wszyscy robią z niego nagle jakiegoś niezrozumianego bohatera, zamiast nazwać ludobójcą i największych zbrodniarzem w historii ludzkości, określają go idiotą albo mówią, że szkoda, że nie pogadali z nim więcej itd. Jakieś to wszystko wydawało mi się mega spłycone na samiutkim końcu. Autora uznaję za geniusza, fenomenalnie to wszystko rozpisał, ale ewidentnie, jak dla mnie, miał problem z zakończeniem tego wszystkiego.

ocenił(a) film na 10
qolonel

No właśnie dla mnie ten lamentujący Eren to prawdziwy impulsywny Eren, a nie maska emo chada, którego nic nie obchodzi poza celem. Jak wracam myślami do tego momentu gdy włoił Arminowi to musiało być równie bolesne dla niego, co dla jego przyjaciół, tylko że zamknął wszystko w sobie. Pod koniec Eren doznał catharsis i było to satysfakcjonujące. Niedawno obejrzałem porównanie filmu z mangą i rzeczywiście Armin mówiący coś w stylu zostańmy zbrodniarzami było takie eeeee. Jednakże wydźwięk w filmie został zmieniony na "ja też nie jestem bez winy, mam taką samą krew na rękach jak ty" Dynamika zrobiła wtedy 180 stopni bo to Armin zaczął pocieszać Erena, nie na odwrót. Najważniejszy jest końcowy monolog Armina. "W końcu to zauważyłeś, to co najpiękniejsze nie jest za horyzontem ale u naszych stóp" Eren dosłownie chciał im podarować świat zapominając co czyni życie wartym przeżycia. Inna sprawa że nawet za horyzontem nie widział piękna, ale zagrożenie. Jak chodzi o reakcje jego przyjaciół na jego śmierć, to też czułbym się skonfundowany z jednej strony najbliższy przyjaciel z drugiej wróg ludzkości, mają wszelkie prawo do nie nienawidzenia Erena, w końcu tak naprawdę robił to wszystko dla nich i tylko oni są w stanie zrozumieć jego postępowanie.

oleksiey2000

Ale Eren dotąd nie był beksą, on był impulsywny, ale raczej w stronę gniewu, porywczości. Ja nie byłem fanem gigachada Erena z 4 sezonu, też mi do końca ta jego przemiana, nawet jeśli była zaplanowana przez niego, nie pasowała, ale ten zwrot w finale do dziś mnie nie przekonuje. Nigdzie wcześniej w całym serialu nie było ani jednego momentu, który wskazywałby na to, że Eren jest taką pi**ą za przeproszeniem. I nadmieniam, że nie miałbym problemu z tym, że taki jest gdyby tylko to było jakoś choć trochę zarysowane wcześniej. Podobnie z wątkiem miłosnym Eren-Mikasa, którego wcześniej w ogóle nie było. Jak pisałem, była między nimi miłość na zasadzie rodzeństwa i nagle znienacka wpada tu wątek romantyczny. Może nawet jak została gdzieś pokazana wcześniej jakaś poszlaka ku temu prowadząca to nie była ani trochę wyraźna i musiała mignąć bardzo szybko. No nie tak się pisze takie takie rzeczy. Nie wszyscy byli przyjaciółmi. Część ludzi z tej sekwencji po śmierci Erena ledwo go znała (jedna z tych osób właśnie powiedziała tekst w stylu: szkoda, że nim więcej nie porozmawiałam). Przedziwna to była sekwencja, w której gra pozytywna muza i nagle wszyscy mówią coś pozytywnego o Erenie, przyjaciele, ale też ludzie, którzy ledwo go znali, albo w ogóle. Gość wybił 80% ludzkości, a oni o nim: to była ciekawa osoba. W mandze Armin mówi do Erena na koniec: "Dziękuję, że dla nas stałeś się masowym mordercą". Absolutnie jeden z najbardziej wtf tekstów jakie w życiu przeczytałem. Niby rozumiem o co autorowi chodziło, ale rozpisane to fatalnie. I taki dla mnie jest ten finał, w sensie te ostatnie około 30 minut. Ogólna wymowa całości i to jak to się skończyło - mega. Ale jak to zostało konkretnie rozpisane - chwilami tragedia. Czytałem, że autor pisząc to przechodził jakąś depresję, etap nihilizmu oraz, że trochę się znudził/zmęczył tą historią i po prostu chciał to skończyć, i trochę tak to dla mnie wygląda. Jak coś co chciał zostawić za sobą jak najszybciej, bez większego przemyślenia i rozplanowania tak jak to zrobił wcześniej. Wybaczam mu to, bo to co napisał do tych 30 minut finału to dla mnie jedna z najlepszych fikcyjnych historii wszech czasów, nie zmienia to też mojej ogólnej oceny serialu, no, ale na tym finale się zawiodłem.

ocenił(a) film na 10
qolonel

Dzięki, brakowało mi takiej większej dyskusji.