fajny, podobnie jak następne części, można się wyluzować i trochę pośmiać
Moja ocena: 7/10
Najlepszy ze wszystkich części, które moim zdaniem były już niesmaczne i mało zabawne.
Owszem, miejscami głupkowaty, ale śmieszny. Nikt nie kazał Meyersowi robić drugiego "Requiem dla snu";), miało być zabawnie i absurdalnie, więc jest. Bardzo dobra sympatyczna komedyjka z fenomenalną ścieżką dżwiękową. W zasadzie nie jest to raczej parodia Bonda (chyba że zaliczymy doktora Złooooo i koszulę a la George Lazenby), lecz bardziej obśmianie stereotypów płci w latach 60. i 90. :)