humor tutaj jest nachalny i bardzo męczący; jeżeli nie ma się pomysłu na dowcip to najlepiej wstawić pierdzenie - z takiego założenia wyszli twórcy. Zachowanie Austina miało być komiczne, jednak wyszło, jak wyszło. Lepsza byłaby subtelna parodia Bonda, facet który na różne dziwne sytuacje reaguje niewzruszonym wyrazem twarzy. Jedyne, co w tym filmie jest zabawne to alter ego Myersa - Doctor Evil i jego ekipa, choć i tutaj cały czas się ma wrażenie, że to wszystko wymuszone.
Mike Myers jest niezłym aktorem, ale zarówno scenariusz, jak i główna postać zwyczajnie mu nie wyszły.