PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=505}

Austin Powers: Agent specjalnej troski

Austin Powers: International Man of Mystery
5,7 21 374
oceny
5,7 10 1 21374
Austin Powers: Agent specjalnej troski
powrót do forum filmu Austin Powers: Agent specjalnej troski

Zabierając się za tę parodię szpiegowską, nie liczyłem na zbyt
wiele, ale chociażby na jakieś minimum niezłej zabawy. Lecz
niestety się... przeliczyłem. Rozumiem ''debilną'' komedię -
parodię, za którą aż tak bardzo nie przepadam, choć wiem, że
wypadałoby od czasu do czasu i po taką też sięgnąć, lecz ta,
chociaż podobno już jest kultową, nie spełniła nawet tego
minimum, którego oczekiwałem. A przecież zdarzały się i takie
filmy, na których nie szczędziłem przepony, a śmiech lał się
zewsząd. I przyznam się bez bicia, że do najmądrzejszych
raczej te produkcje nie należały. Mówię tu przede wszystkim o
tych filmach (chociaż to żadne parodie) z Carreyem, a
zwłaszcza ''Głupim i głupszym'' oraz ''Ace Ventura'' (ta jednak
mniej). Są one u mnie wyjątkami od reguły, mimo, iż są
równie idiotyczne co zabawne. Bo przecież śmiech to samo
zdrowie :)
Niektórzy całkowicie lubują się w takim kinie i ja tego nie
krytykuję, pomimo iż większość tych tworów na prawdę nie
tyle nie grzeszy mądrością, co w prosty sposób owiewa widza
nudą i żartem na siłę. I ''Austin Powers'' akurat do tej grupy
przynależy.
Mogę w nim przymrużyć oko na samą fabułę, bo wiem, że ma
być prosto, schematycznie i zrozumiale. Jej niedorzeczności
sięgające zenitu też mi tu tak bardzo nie przeszkadzają, ale
błazenady Mike Myersa już nie jestem w stanie zdzierżyć. Dla
przykładu, Jim Carrey czy Jeff Daniels, zrobili ze swoich ról
wręcz półgłówkowate ikony o mocarnych charakterach, ale i
sama historia ma większy sens. To, że ich podróż życia jest
jednym wielkim niewypałem, jest już sprawą drugorzędną.
Oni po prostu tworzą wiarygodnych idiotów. Myers tylko
próbuje kogoś takiego udawać, a bije przy tym od niego
sztucznością na kilometr. Jemu nie brakuje piątej klepki, tylko
zwyczajnego kunsztu komicznego.
Wiadome, że ma wielu fanów, ale w moich oczach niestety
nic nie zyskał, bo nic tu nie ugrał.
Przecież tak samo jest ze scenicznymi kabaretami, których
jest obecnie u nas zatrzęsienie. Jedni zachwycają się Ani Mru
Mru, inni Neonówką, a pozostali omijają to szerokim łukiem.
Jedno jest pewne. Robienie z siebie pozytywnego błazna, nie
należy raczej do prostych zajęć. Mike powinien chyba sobie
darować.
Patrząc na ''AP'' mam wrażenie, że aktorzy sami chyba nie
dowierzają w to, że uczestniczą w tej szopce.
Oczywiście znajdą się i momenty, gdzie można się ubawić,
ale zliczę je bez problemu na palcach jednej ręki. Bywa, że
sceny są nudnawe i koszmarnie przeciągane, jakby
brakowało na nie pomysłu.
Mike Myers zarówno pod postacią ''głupiutkiego owłosionego
człowieczka'' jak i Evila prezentuje się podobnie, z tym, że ta
druga postać, jest jeszcze bardziej denerwująca.
Tak więc poza i tak gorzej niż przeciętnym scenariuszem,
dosłownie masakratorsko infantylnym, dostajemy cholernie
irytującą podwójną postać, graną w przesadnie sztucznym
stylu. Gdyby nie Elizabeth Hurley, mówię o jej niecodziennej
urodzie, która potrafi przykuć uwagę, w ogóle nie byłoby na co
popatrzeć, bo wszystko inne jest tu na pograniczu beznadziei i
lipy. Począwszy od formy, poprzez historyjkę, skończywszy na
komiku, całość jest po prostu słaba. Słabe gagi, słabe
granie, słabi główni bohaterowie, jedna wielka słabizna.
Więc jak mogę subiektywnie ocenić to na więcej niż 3/10? Nie
ma szans, bo porównując to do Johnny'ego English'a, to
parodie, o ile można tak filmy z Atkinsonem nazwać, były
lepsze od tego przynajmniej o klasę.
''Austin Powers'' to jednak wielki zawód.
Pozdrawiam

ocenił(a) film na 7
djrav77

Gotów byłem polemizować, ale ostatnie zdania zabiły mi takiego klina, że podziękuje, Porównywanie Johnego Englisha do czegokolwiek związanego z komedią, to żart na poziomie tych o których możemy wyżej poczytać(de facto bzdury). Pomijając już fakt, że ten film po prostu nie jest śmieszny, nie jest nawet głupi. Tak więc gratuluję poczucia humoru. Aż musiałem założyć konto. Gratuluje.

ocenił(a) film na 3
Kawior90

Bzdury powiadasz. Dobre, ale może najpierw wysil się i opisz/ wypisz, dlaczego dla Ciebie ten ''wytwór'' z Austinem w rolach głównych, jest aż tak dobry. Później porównamy który z nas pisze większe ''bzdury''. Tu nie ma co polemizować. Oglądałeś ten sam film, więc nie da się go inaczej zinterpretować. Jedyne co nas różni, to jego odbiór. Tobie się podobał, a mi już niekoniecznie. Więc w czym rzecz?
To co mnie drażniło, Ciebie wręcz bawi. To samo tyczy się Atkonsona w ''Johnny English''. Ciebie najwyraźniej denerwuje on sam jako aktor, więc podejrzewam, że każdy film z jego udziałem będzie dla czymś niesmacznym, mało komicznym, o ile w ogóle itd.
To chyba oczywiste, że jednych coś bawi, a drugich nie. Zresztą jak widać, ludziom bardziej do gustu przypadła seria (raptem 2 części) z Englishem niż z Powersem. Tylko nie pisz mi czasami, że się gówno znają tak jak i ja ok.
Co do założenia konta, to ja mogę również pogratulować podejścia do kina.
Wydawało by się, że w pierwszej kolejności zakłada się go po to, aby móc oceniać filmy, a dopiero w późniejszej, by pisać, polemizować czy nawet się wykłócać. Ty jak widać zrobiłeś to z tego drugiego powodu.
Pogadamy jak trochę tu pobędziesz, po oceniasz, poczytasz, porównasz, porozmawiasz czy tam popiszesz. Na obecną chwilę wygląda to jak zwyczajny trolling. A i żadna to złośliwość.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones