może podyskutujmy o zakończeniu. czytałam gdzieś, że na specjalnych bardzo przedpremierowych pokazach ludzie byli zachywyceni, tylko własnie ono im się nie podobało i twórcy je zmienili. zatem, mozna sie domyslac ze w pierwotnej wersji nie było tak pięknie na końcu i dorobili ten cudowny happy end. i to mnie w tym filmie denerwuje najbardziej, mogłabym pominąc te wszystkie niedociągnięcia, gdyby np. Poganiacz nie znalazł Nullah (lub znalazł jego ciało), albo gdyby on czy Sarah poświęcili życie zasłaniając chłopca kiedy strzelał Fletcher i tak dalej. dla mnie to było za cudowne wszystko, ani poł łzy, nic. raczej grymas irytacji.
mnie się ten film bardzo podobał. nigdy nie płakałam, ani nie wzruszały mnie filmy, ale ten wyjątkiem. był świetny.
Ale dlaczego każdy film ma się źle kończyć? Trzeba zrozumieć mentalność Australijczyka, bo to jest film zrobiony o Ozzi, przez Ozzi, i dla Ozii, a Europejczyk jest tu tylko widzem...