30 stycznia ze swoim kochaniem wybrałam się spontanicznie do kina. Padło na "Australię". W kolejce po bilety spotkała nas niespodzianka nr 1!Pewien chłopak tak po prostu dał nam bilety...!!!KOMUNIKAT DLA NIEGO: DZIĘKUJEMY!Film rozpoczął się po 22. Z ogromnym popcornem i big colą zasiedliśmy w fotelach. Nagle usłyszałam "ten film trwa 160 min"o!!Zaczęłam martwić się o stan naszego zmęczenia. Ale tu muszę koniecznie napisać o niespodziance nr 2!Ciężkie powieki zniknęły!!!Nie było minuty nudy, chociażby jednego ziewnięcia...Film świetny!Na początku wydawał mi się zbyt hmm...sama nawet nie wiem jakiego słowa użyć, więc nie ma o czym nawet gadać!POLECAM