Zanim skrytykuję tą całą wyimaginowaną utopię avatara i całą resztę frazesów, trzeba dla
ściągających się do jednego wątku obrażalskich bufonów (czytaj "fanów") z góry
zaznaczyć, że wyjeżdżanie ze śpiewkami pokroju "o gustach się nie dyskutuje", lub "to, że
film się tobie nie podobał nie oznacza, że jest beznadziejny", "jak ci się nie podoba, to po
co krytykujesz?" i inne, są kompletnie nieadekwatne, ponieważ polemika to z reguły
wymiana gustów lub popieranie ich za pomocą argumentów. Gdyby każdy stosował się
do reguły "gust jest jak dupa, każdy ma swój", wszyscy byli by albo skończonymi
ignorantami odpornymi na jakikolwiek stan rzeczy (innymi słowy, sami by sobie
przeczyli), albo głupcami, ponieważ sprecyzowanie stanowiska było by niemożliwe, jak
by każdy był na równym poziomie rozwoju intelektualnego, tymczasem o gustach się
DYSKUTUJE, gdyż gust trzeba sobie WYRABIAĆ. Innym odbiciem piłeczki na taką utopię
jest fakt, że gdyby tobie się podobało, nie oznaczało by to, że film jest dobry, prawda?
Jeszcze bardziej prostacka postawa niż zacietrzewienie typu "nie zgadzam się z tobą, ale
zabiję cię, żebyś miał własne zdanie".
Jeszcze bardziej alarmujące są patetyczne przebieranki nastoletnich fanów za niebieskie
ludzki, które można widywać w internecie, czy też obsesja na punkcie ściągania tapet na
komórkę czy komputer plakatów avatara, co z góry przesądza o tym, że to nic innego jak
kampania nastawiona jedynie na osiągnięcie zysku przez twórców, tak samo jak w
przypadku pokemonów, gdzie dzieciaki kupowały tysiące gadżetów, od żetonów, kart,
gdzie fortunę na głupich dzieciakach zbijali producenci płatków śniadaniowych, chipsów
i innych głupot. Z avatarem jest tak samo, z tym, że różnica jest taka, że pokemony były
krótkometrażówkami albo seriami kreskówek, zaś avatar jest filmem pełnometrażowym
(powielanie tych samych rzeczy o ratowaniu pandory przez następne epizody nawet bez
kontynuacji jest biznesem) i ma trafiać do nieco wyższej grupy wiekowej, na dodatek
sprzedawany przez ten sam pokrój firm, które stoją pokemonami, discopolo, lady gagą i
całym tym prostackim przedsięwzięciem przemysłu medialnego, nie filmowego.
Dlaczego nie atakuję filmu, tylko poklask wokół avatara, na dodatek przed premierą?
Ponieważ avatar to nie seria filmów, tylko produkt, i to jeszcze prostacki. Możesz
powiedzieć, że "to nowa generacja filmów 3d" i inne wyssane z palca dyrdymały, zatem
musisz wiedzieć, że mało filmów w życiu widziałeś. Jeżeli zaś działają na ciebie
kolorowanki obsadzone w marnotrawionych milionach dolarów, to oznaka podatności na
firmowe produkty reklamowe. Co z tego, że jest to jeden z najdroższych filmów?
Pieniądze nie grają roli, gdyby wszystko było oceniane po grubości portfela wszystkie
inne filmy z pozostałych gatunków były by beznadziejne. Innych po prostu stać na efekty,
inncyh nie. Myślisz, że na przemysł pokemonów ile wywalono kasy? Najlepiej jest
żarować na kabotyństwie publiczności. Jest moda na 3d, a media chcą zarobić kasę, jak
na wszystkich trendach. Demagogia od zawsze działała w społeczeństwie, prawda to
oczywista i stara jak świat.
W 100% zgadzam się z tobą w wielu kwestiach jak między innymi w tym, że jest to jeden wielki biznes, w tym, że gigantyczną przesadą jest "Avataro-mania", że 3D jest to tylko i wyłącznie medialna moda, natomiast sam musisz przyznać, że akurat ten film JAKO JEDYNY, został dobrze, a przynajmniej bardzo poprawnie stworzony w tej technologii.
Absolutnie nie jestem " fun-boyem" Avatara, nie maluję się na niebiesko i wciąż ( o dziwo:):P ) na tapecie mam zdjęcie żony:) Natomiast jak już wcześniej napisałem i to co 0600809730 problem tutaj nie tkwi w filmie, on sam w sobie jest ładną bajką, na którą można się wybrać do kina, czy obejrzeć na DVD, tylko po to, żeby poczuć się jak ( przynajmniej ja ) w wieku 5 czy 6 lat na "Królu lwie". Problem tkwi nawet nie w dzieciakach, którym nikt nie wytłumaczył, że w bajkach chodzi o morał ( choć aż tak wyniośle bym puenty płynącej z tego filmu nie nazwał ), a nie o to, żeby biegać po ulicach wymalowanym niebieskimi farbkami, bo maja do tego prawo, a ( o ile nie zakrawa to o urojenia ) wręcz wyjdzie na dobre, bo rozwinie wyobraźnie. Natomiast rzeczywisty problem jest w tym, iż mnóstwo młodzieży, a nawet ludzi dorosłych wpada właśnie w taki dziecięcy obłęd, rozlepiając po mieszkaniu plakaty z tą czy tamtą postacią z filmu, bądź też tworząc jakieś "klany" związane z tematyką filmu.
Na sam koniec wbrew pozorom spory argument broniący ich, a mianowicie pytanie, co ich do tego popycha? czy nie jest tak, że życie które wiodą nie jest na tyle agresywne i stresujące itp. że muszą uciekać się do takiego stanu? Oczywiście mnóstwo "hejterów" powie, że są słabi itd, natomiast pytanie w takim razie co znimi? i czy sami sobie nie jesteśmy temu winni:)
Kończąc, fajnie, że są ludzie którzy to widzą w temacie filmu i życzę, żeby widzieli to też w innych elementach naszej ( trochę z przymróżeniem oka ) fajnej cywilizacji:)