Przyszedł czas na omówienie najnowszej części Avengers ze spoilerami, a jeżeli nie zdołaliście jeszcze obejrzeć filmu to lepiej tego nie czytajcie!!!

Skupimy się przede wszystkim na poszczególnych bohaterach, śmierciach bohaterów, grupkach które powstały podczas filmu, o Thanosie I zakończeniu.

Najpierw porazmawiajmy o bohaterach. Mamy oczywiście w filmie drużynę Avengers czyli Tony'ego Starka, Steva Rogersa w postaci Kapitana Ameryki, Bruca Bannera, Thora, Czarną Wdowę. Dużo czasu ekranowego dostał oczywiście Stark jak I Thor. Uważam, że bardzo dobrze wykorzystali postać Tony'ego, ale wątek Thora był trochę za długi. Opócz nich pojawiają się Strażnicy Galaktyki. Miałem tylko jeden problem z Peterem Quillem, który był z jednej strony takim cwaniaczkiem, ale kiedy jego ukochana, Gamora UMIERA! zaczynamy odczuwać wrażenie jego dojrzewania, coale pozytywnie wpływa na film.

Film charakteryzuje się też dużą ilością śmierci bohaterów. W scenie początkowej mamy już dwie straty: Heimdalla I Lokiego. Sądze, że historia Heimdalla skończyła się już w ,,Thor: Ragnarok", a Loki - smutek każdego widza. Trzecia śmierć dotyczy niestety Gamory. Szkoda, bo ją polubiłem, ale została poświęcona, gdyż Thanos ją wrzuca w przepaść na planecie Wormir, aby zdobyć Kamień Duszy. Nie sądze, aby jej dusza trafiła do Kamienia, ale mogę się mylić. Ostatnią poważną śmiercią jest strata Visona, czyli ukochanego Wandy. Nawet zwiastunie było widać, że ta postać zginie, z uwagi na to, że w swojej głowie, miał jeden z Kamieni Nieskonczoności.

Na przestrzeni całego filmu powstawały grupki superbohaterów:

1. Tony Stark, Doktor Strange, Spider - Man - podobała mi się ta relacja. Fajne też było połączenie dwóch facetów z dużym ego.

2. Thor, Groot, Rock - miło było patrzeć na ekran na tą trójkę.

3. Peter Quill, Gamora, Drax, Mantis, Nebula - trochę humoru wnieśli do nowych Avengers.

4. Steve Rogers, Czarna Wdowa, Czarna Pantera, Bucky Barnes, Bruce Banner, Falcon, War Machine, Okoye - podbudowali akcję całej projekcji.

5. Wanda Maximoff, Vision - element romansowy, który podkreślał całość.

Thanos. Josh Brolin, który miał przyjemność wcielenia się w największego złoczyńcę w całym Uniwersum Marvela zrobił to bardzo profesjonalnie. Na ekranie było widać I Thanosa I Brolina. W ogóle Thanos nie ma zamiaru zabicia połowy wszechświata tylko, żeby tato połowa zniknęła. Ale po drodze musi dużo rzeczy poświęcić, I tak naprawdę ten film jest o poświęceniu.

Czas na zakonczenie. Naprawdę nie spodziewałem się takiego zwrotu akcji, I że Thanosowi uda się zrealizować swój plan. Oczywiście znika połowa wszechświata, czyli również Czarna Pantera, Bucky, Star Lord, Drax, Groot, Wanda I wielu innych. Najbardziej płakać mi się chciało, jak też Spider - Man ,,odchodził", ale również odczuwam zbudowaną przez Spider - Mana I Starka relację ,,ojciec - syn". To mi się podobało, nawet Tony Stark się popłakał.

Najlepsze jeszcze przed nami. Otóż po napisach końcowych jest jeszcze jedna scena. Widzimy w niej Fury'ego I agentkę Hill. Jadą oni samochodem, aż nagle zderzają się z innym samochodem, w którym nie ma kierowcy. Zauważamy też jak ludzie, znikają. To może być związane z planem Thanosa I jego wykonaniem. Po chwili agentka Hill też znika jak I sam Nick Fury, który trzyma już pewne urządzenie, na którym widać znak rozpoznawczy Captain Marvel, która jest najpotężniejszą superbohaterką w Marvelu. I tak się ta scena kończy.

Nie mogę się już doczekać Avengers 4, ale przed tym czekają na nas ,,Ant-Man and the Wasp" I właśnie ,,Captain Marvel". A już w sobotę albo w niedzielę pojawi się moja kolejna recenzja. Tym razem będe omawiać film ,,Wyspa Psów" Wesa Andersona. Do zobaczenia.