Tak się zastanawiam kto z tej trójki by wygrał gdyby mieli okazję się spotkać. Spośród filmowych złoli to ci trzej wyglądają na najpotężniejszych.
Komiksowy Thanos jest o wiele potezniejszy od filmowego. Myślę, że to mniej więcej ten poziom co Dormammu, Surtur, Mephisto czy Odyn. Bez kamieni.
Pokonać pokonal, ale Thanos na pewno wróci w kolejnej części. W komiksach ginął kilka razy i zawsze był wskrzeszany.
Faktycznie to mnie nagle wbiło w fotel że okazało się że Thor z toporkiem Ray Billa okazał się w MCU silniejszy niż Thannos z kamieniami. Jedynie czym go pokonał to "mistycznymi" mocami kamieni.
Praktycznie wszystkie byty spoza wymiaru Thanosa byłyby w stanie roznieść go w pył, nawet jeśli miałby wszystkie kamienie nieskończoności.
Kamienie nie działają w innych wymiarach, więc zdecydowanie tak :) Jeśli walka byłaby np: na ziemi, to może miałby szansę.
No nie wiem. Galactus w wymiarze Mephista wciąż był wszechpotezny, więc musiał korzystać z cosmic energy. Na tej samej zasadzie działałyby kamienie
A Thanos i bez kamieni jest na poziomie Odyna, Surtura i Dormammu. Inaczej nie byłby w stanie ich w ogóle używać.
Jest to z resztą nawet pokazane w filmie, w walce z Hulkiem nie używa kamieni a jaki jest jej efekt widzieliśmy.
Ja bym powiedział że jest im równy. Na tym samym poziomie jeszcze np Mephisto, Satannish, Odyn, Hela. A poziom wyżej Galactus, którego mam nadzieję niedługo w mcu zobaczymy.
Właśnie zastanawiałem się kto będzie po Thanosie. Galactus? Nie było do tej pory chyba żadnych przesłanek.
Galactus jest w posiadaniu Foxa, zobaczymy jak będzie wyglądać kwestia wykupienia 21th Century przez Disney.
Ja bym chętnie zobaczył kilkanaście filmów poświęconych Amatsu-Mikaboshi czyli Chaos Kingowi, albo któremuś z demonów jak wspomniani Mephisto czy Dormammu, albo Annihilusowi. Galactusa z wielką chęcią widziałbym jako sojusznika czy neutralnego, nie głównego wroga. No ale zobaczymy :)
Ale wtedy takie postacie jak Kapitan nie mieliby właściwie nic do roboty. Bo niby jak mieliby pomóc w walce?
Ja myślałem o czymś takim: co by było jakby Iron Man stwierdził że ma potrzebę pozbyć się reszty bohaterów. Nikt ich nie zna jak on. I wypowiedziałby wojnę dosłownie wszystkim wykorzystując ich słabości a do pomocy np. Ultrona 2
Eee.... nie?
Zrobienie na siłę z Tonego Batmana- czytałeś "Tower of babel" z DC? Bo twój pomysł brzmi jak fanowska wersja tamtej historii, z zastąpieniem Gacka, Starkiem.
Poza tym bardzo głupie scenariuszowo i inside universe. Po co Tony ma robić coś takiego? Już sam przekonał się jakie konsekwencje ma Ultron i Stark to inteligenty człowiek, a nie yebany idiota i czarny charakter( tak po cw, pojawiły sie takie opnie) z przerostem ego jak widzi go cześć fanów.
To są idiotyzmy zawracające postać do punktu wyjścia, albo cofające w rozwoju jak np Luke'a w TLJ.
Moment kryzysów to już był Winter Solider i Civil War. Uniwersum nie powinno już drążyć takich motywów, przynajmniej przez parę lat, jeżeli już to imo za eventem IW, powinny iść w szeregu takie konsekwencje jak ujawnienie sie abstraktów marvelowskich w A4, zreszą w Dr Stragenu był juz Dormamu, w GOTG2 byli przez chwilę Watcherowie itd.
No właśnie też jestem za tym, żeby iść w kosmos i myślę, że w sumie MCU innej drogi nie ma po prostu.
Z Capa zrobili w filmach takiego kozaka, że jak przyjdzie co do czego to będzie się na pięści napieprzać z Beyonderem :/
Ja rozumiem, że popularna postać, że mnóstwo fanów... Ale litości...
To ma sens. Tylko wtedy wszyscy ludzcy bohaterowie pójdą w odstawkę. A może będą dwie linie filmów? Jedna taka na Ziemi z "normalnymi" bohaterami, a druga w kosmosie z półbogami?
No ale tak naprawdę nikogo silniejszego od Thanosa z rękawicą nie wezmą jako przeciwnika i już z nim nie walczą ci bardziej ludzcy bohaterowie. Czarna Wdowa, Clint, Falcon zawsze się mogą gdzieś tam w tle przewijać i walczyć z innymi pomagierami :D
Na pewno zobaczymy więcej kosmosu marvela, bo strażnicy galaktyki zostali wprowadzeni do filmowego uniwersum nie bez powodu, a za rogiem Captain Marvel.
Chciałbym na pewno zobaczyć Novę i Beta Ray Billa.
No ale pójście pełną parą tylko w kosmos też mi się nie widzi. Kosmiczne wielkie filmy jedne po drugim mogłyby stać się zwyczajnie męczące. Pamiętam jak dobrą robotę zrobiło wrzucenie bardziej kameralnego ant-mana między naładowane postaciami wielkie filmy jak Age of ultron i Civil war.
Ciągle jest tutaj miejsce na wiele ziemskich postaci solo. Ja bardzo bym się cieszył gdyby dane było nam zobaczyć w MCU Moon Knighta, skoro Winter Soldier miał taki poważniejszy ton, to i tutaj by takie podejście wypaliło.
Może film o Man thing?
Zakładam też, że ubieganie sie o prawa do Foxa przez Marvel miała swoją zasadność- vide X-meni.
Przecież Warlock niedługo też się pojawi, Magus zapewne. Nova na pewno też.
Zdecydowanie, poza kosmosem jest też wiele stricte ziemskich historii do zekranizowania i na pewno nikt o nich nie zapomni, ale Xmenów wolałbym, żeby nie włączali do MCU. Niech istnieją równolegle tak jak do tej pory.