Na miano Power Rangers zaliczyłbym jedynie postać Black Widow. Scarlet wydawała się być solidnie dobraną aktorzyną. Jednak oglądając to jak na wszystkie postacie to te sytuacje akurat z nią związane były trochę beznadziejne i żenujące.
Przypominała mi Alicię Silverstone w roli Batgirl w Batman i Robin.
Czy naprawdę w obecnym kinie nie można kobiecie już ułożyć podobnie bohaterskiej fabuły coby nieprzesładzać?