Poszłam, bo od wielu lat jestem fanką komiksów Marvela. Oczekiwałam czegoś dobrego i
nie zwracałam uwagi na przedział wiekowy. Zero klat, widoków dla fanek męskiej cześci
obsady, walk w błocie. Co to w ogóle jest? Jedynie klatą świecił Hulk, Bruce Banner znaczy
się, który tak od czapy, jest najlepszym sierotowatym naukowcem jakiego mogli wziąć. Thor
jakby za bardzo napakowany, Iron Man wyjątkowo wkurzający, Wdowa jakaś taka nijaka
(gdzie jej waleczność? sztuczki i ten urok osobisty?), Hawkeye to już nawet nie mówię,
dobrze dobrany aktor tylko jakąś nie za dużą rolę miał, a w Thorze mimo tych kilku sekund
gry już był genialny, Caps to Caps, nawet nie będę komentować pana Byłem Na Wojnie
Dwa Tygodnie, Ale Macie Mnie Słuchać, Bo W Końcu Byłem Na Wojnie. Podobał mi się
Fury, jak zwykle. Maria Hill też była znośna. Loki za to już zupełnie beznadziejny. Zrobili z
niego rozpieszczonego dzieciaka, który nie dostał zabawki i robił wszystkim za karę na złość.
Mimo, że mogę tu zostać nieźle zjechana daję 8/10, bo film w sam sobie bardzo dobry.
Efekty specjalne niesamowite, gra aktorska w większości przypadków też, fabuła genialna. i
tyle.
Lokiego akurat się nie czepiaj bo był genialny i mógł zachowywać się tak a nie inaczej bo nie był człowiekiem dlatego porównywanie jego zachowania do ludzkich jest bez sensu.
Co do Hulka to w/g mnie im nie wyszedł , choć aktor bardzo dobrze dobrany (przypomina Banę z Hulka 2003 i to była dobra decyzja po marnym E.Nortonie)
Tonacja filmu mi nie podeszła , jakaś taka bardzo ponura, wywołująca niepokój. Czegoś brakowało.
Ale Loki filmowy nie ma zupełnie nic wspólnego z komiksowym. Nic. Oryginalny Loki był sarkastycznym, zgryźliwym, opanowanym półbogiem, który miał co do własnej osoby jakąś rezerwę. Filmowy jest kapryśny, zadufany w sobie i nie ma w nim krzty sarkazmu. Aktor dobrany bardzo dobrze, tu nie zaprzeczę, tylko rolę mu zepsuli kompletnie.