Powiem szczerze: liczyłem, że ten film mnie zmiażdży i może tak się stało, ale w negatywnym sensie. Avengers było w moich oczach (ogromnego fana komiksów) pewnego rodzaju świętością z lat dzieciństwa. Moim zdanie ekipa została źle dobrana. Hawkeye chyba nie ma racji bytu pośród takich nadludzi jak Kapitan czy Thor. Z kolei Hulk powinien być pokazany w tym filmie tylko i wyłącznie jako wróg Avengersów. On sam mógłby roznieść Lokiego i cały ten teatrzyk. No i szkoda, że nie gra go Edward Norton, którego uważam za najlepszego Bannera i Hulka zarazem. Sytuację tego filmu ratuje Tony Stark, którego ostry humor tak "nie kopie" jak chociażby w pierwszym Iron Manie, ale nadal trzyma wysoki poziom. Mam tylko nadzieję, że WB nie pójdzie w ślady Marvela i nie będą próbowali realizować JL. Avengersi dobitnie pokazują, że nie da się stworzyć solidnego i nie nastawionego na odmóżdżającą rozrywkę filmu o super ekipie. Rozczarowanym tym "dziełem" polecam film animowany z 2006 roku, czyli Ultimate Avengers :)